Skóra TŁUSTA/ Trądzikowa- pielęgnacja na przetłuszczanie

Przetłuszczająca się skóra twarzy to częsty problem. Co zrobić aby pozbyć się nadmiaru sebum? Czy kosmetyki matujące to dobry wybór? Moje opinie i polecenia.


Niniejszy wpis zawiera płatne lokowanie produktów marki Catch A Tiger. Tego typu współprace pozwalają nam na dostarczanie wysokiej jakości treści, które mogą zainteresować naszych czytelników. Dziękujemy za zaufanie i wsparcie!


Jeśli Twoja skóra się przetłuszcza, świeci, często czujesz, że jest obciążona i źle leży na niej makijaż albo masz problem z większością kremów z filtrem, bo na skórze wyglądają ciężko i nieświeżo, to jest film dla Ciebie.

Witajcie w Krainie składów! W tym odcinku poruszymy temat przetłuszczania i problemów, które mogą mu towarzyszyć. Sama to przeszłam i udało mi się znacząco poprawić sytuację, więc podzielę się też moimi ulubionymi produktami i wskazówkami! Nie chodzi jedynie o zmatowienie skóry, ale też jej zrozumienie i zadziałanie tak, aby ją uregulować.

Wstęp

To nie jest zbyt oczywiste, ale skóra tłusta się przetłuszcza… Bo próbuje się nawilżyć. Dlatego jej wysuszanie mija się z celem. Wyobraźcie sobie, że skóra mówi „jest mi źle, chcę się schować pod kołderką” i produkuje sobie taką ochronną warstwę w postaci sebum. Więc jeśli ją zabieramy, to tylko pogarszamy sytuację. No bo kto by się nie wkurzył za zabieranie kołdry? Więc naszym zadaniem jest stworzenie takich warunków, aby skóra się uspokoiła i nie NADprodukowywała sebum.

Trzeba też wyraźnie podkreślić, że sebum nie jest czymś złym, wręcz przeciwnie, bo tworzy naturalną warstwę ochronną. Zdrowa skóra wręcz powinna mieć lekki blask, ponieważ to oznacza zdrową barierę hydrolipidową. Wbrew pozorom, to matowa skóra jest większym problemem, ale nie da się ukryć, że nadprodukcja sebum nie jest niczym przyjemnym i może też wiązać się z wypryskami, czy po prostu złym samopoczuciem. Tak więc i sucha i tłusta cera… To kwestia nawilżenia. Tylko jeden typ skóry „wyrzuca” za dużo sebum próbując się chronić, a drugi nie potrafi wytworzyć jego odpowiedniej ilości.

Odróżniamy też matowienie i regulację. Matowienie w pielęgnacji to często zasługa glinek, talku, krzemionki czy ogólnie substancji pochłaniających sebum. Zwykle jest to rozwiązanie „maskujące” i chwilowe. Natomiast regulowanie wydzielania sebum polega na dostarczaniu skórze substancji, które chociaż potrzebują czasu, to działają na znacznie dłuższą metę. Przy okazji minimalizują inne problematyczne reakcje jak np. zapychanie czy powstawanie zaskórników. Działamy tutaj np. kwasem salicylowym i azelainowym, niacynamidem w niższych stężeniach oraz niektórymi wyciągami roślinnymi.

Puder ryżowy

To oczywiście nie znaczy, że matowienie jest złe. Często może się łączyć z działaniem regulującym lub po prostu zapewniać nam większy komfort. Dobrym przykładem przydatności matowienia są kremy z filtrem. Niemal zawsze polecam je pudrować! Najlepiej sprawdzają mi się do tego pudry ryżowe bez dodatku talku. Np. Ecocera i Paese. Pierwszy daje według mnie naturalniejszy efekt, a drugi jest silniejszy, przez co ma większą tendencję do przesuszania.

35zł/15g
32zł/10g

Polecam je nawet w sytuacji kiedy nie wykonujecie makijażu, bo i tak są bezbarwne i przy odpowiedniej aplikacji niewidoczne. Możecie to zrobić puchatym pędzlem, aby efekt był delikatniejszy, lub puszkiem przy mocniejszym przetłuszczaniu. Co ciekawe, to rozwiązanie jest świetne nie tylko ze względu na błyszczenie, ale też zwiększa trwałość kremu z filtrem, a do tego zapobiega jego migracji. Stąd niekoniecznie traktuję ten krok jako typowy makijaż. Możecie też wybrać matujący krem z filtrem, ale bierzcie proszę pod uwagę, że one i tak nie będą matowe w nieskończoność. Zwykle są po prostu mniej tłuste od standardowych.

Uważam też, że o typowe matowienie warto zadbać w możliwie jak najbardziej końcowym etapie pielęgnacji. No bo co nam po typowo matującym serum, skoro nałożymy na nie tłustszy krem? Lepiej nawilżać produktami o lekkich formułach, a matowić na koniec. Inaczej możemy nie tylko nie wykorzystać potencjału kosmetyków, ale też skóra może wyglądać na zmęczoną.

Oczyszczanie

Ważnym elementem jest też oczyszczanie. Rano łagodne, wieczorem zawsze dwuetapowe. Może być nawet tym samym produktem, ale ważne aby umyć buzię na dwa razy. W ten sposób minimalizujemy też ryzyko zapchania. Polecam jednak wybierać łagodne kosmetyki myjące. Nie ma znaczenia żel, czy pianka, ale ważne aby nie przeginać z kwasami, bo to może zaburzać barierę hydrolipidową i w dłuższej perspektywie nasilić przetłuszczanie. Z tego samego powodu unikamy też standardowych mydeł, w tym przypadku, dla odmiany pH jest często zbyt wysokie. Możemy widzieć poprawę i mniejsze przetłuszczanie na początku stosowania, ale w dłuższej perspektywie sytuacja może się boleśnie odwrócić.

Żel do mycia

19,49zł/100ml

Emulsja do mycia

28,49zł/100ml

A jako dobre przykłady pokazuję kosmetyki Catch A Tiger z Rossmanna. Tak, w końcu są dostępne stacjonarnie! Do wyboru mamy żel i emulsję. Zawierają łagodne substancje myjące, a jednocześnie są skuteczne ze względu na zawartość wyciągów roślinnych, które regulują wydzielanie sebum i działają przeciwzaskórnikowo.

Oba nie zawierają kokamidopropylobetainy – czyli CAPB. To również istotne, bo jeśli jesteście wrażliwi na ten składnik, to często może on podrażniać, a także nasilić przetłuszczanie. Oczywiście możecie wybrać inne produkty myjące. Ważne, żeby obserwować skórę i ocenić, czy np. nie skrzypi po myciu, bo to może świadczyć o nadmiernym „odtłuszczeniu”.

Tonizacja

28,49zł/100ml

Drugi krok to tonizacja. Wiem, że zwykle toniki kojarzone są tylko z regulowaniem pH, ale to już przeszłość. bo bardzo rozszerzyły swoje możliwości. Teraz, chociaż nie są obowiązkowym etapem, to mają wiele zalet: przygotowują skórę do dalszej pielęgnacji, dostarczają kolejne składniki aktywne w lekkiej formie, wspierają konkretne działanie, a czasem ten krok może nawet zastąpić serum. Produkt, który chciałabym zaproponować, nie bez powodu był ulubieńcem zeszłego roku. Chyba nie będzie też żadnym zaskoczeniem, bo to Catch A Tiger, którego zużyłam już 3 opakowania.

Jego formuła jest zupełnie jak woda, więc na dobrą sprawę nie czuć go na twarzy, ale Wasza skóra może odczuć dużą różnicę! Szczególnie jeśli macie rozszerzone pory, tendencję do zapychania no i oczywiście – przetłuszcza Wam się skóra. W składzie toniku znajduje się niacynamid w niskim stężeniu, ekstrakty z tymianku, kocanki i kurkumy oraz destylat z brzozy. To połączenie pomaga regulować przetłuszczanie, działa antyoksydacyjnie i delikatnie przeciwzaskórnikowo.

Ten tonik, wraz z kremem, o którym za chwilkę opowiem, zrobiły u mnie największą robotę. Na tyle uspokoiły sytuację, że pudruję się już tylko rano i do końca dnia jest w miarę ok. Biorąc pod uwagę, że kiedyś musiałam nosić puder matujący w torebce, to naprawdę spora poprawa. Zauważyłam też, że podczas ich stosowania znacznie rzadziej zapychają mnie inne produkty. To naprawdę czuć, bo pory owszem – są, bo to naturalna część skóry, ale wydają się mniejsze i tak jakby „puste”, bo nie widać w nich utlenionego sebum. Przez to uważam, że tonik to totalny game-changer.

Krem Skinimal

35zł/50ml

 A wspomnianym kremem, który tak bardzo przyczynił się do poprawy, jest Skinimal z kwasem azelainowym. Pokażę Wam też inne produkty, które możecie przetestować w razie gdybyście nie mogli go znaleźć, bo jest tylko w Naturze, ale to ten jest zawsze moim pierwszym wyborem i jednym z najbardziej zaufanych kosmetyków.

Zawsze pojawia się milion pytań jak go używać, więc od razu powiem, że to krem na noc i możecie stosować go w zasadzie bez większych ograniczeń. Ja polecam tak ze 3-4x w tygodniu, a po czasie pewnie sami dostosujecie to do swoich potrzeb. W razie gdyby okazał się zbyt silny, to warto wydłużyć czas między aplikacjami np. o 2 noce – aczkolwiek nie powinno nic się złego dziać, bo kwas azelainowy poleca się nawet przy wrażliwej skórze.

Możecie też nakładać go na serum, albo na sucho, bo nie ma większych wymagań. Raczej nie nakładamy na niego już nic więcej. To po prostu krem na noc. Tylko mam jedno zastrzeżenie – jeśli chcecie używać go przy stosowaniu retinolu, to najlepiej po wyrobieniu tolerancji. To nie jest nadzwyczajnie silny krem, ale też trzeba uważać na wysyp z podrażnienia, który lubi pojawiać się przy nadmiarze substancji aktywnych.

Jeśli chodzi o jego właściwości, to już z opakowania dowiadujemy się, że jest on seboregulujący. To jednak tylko jeden z bardzo wielu plusów. Na regulację przetłuszczania potrzebuje akurat trochę więcej czasu i regularnego stosowania, ale przy okazji ma działanie przeciwzaskórnikowe, rozjaśnia przebarwienia, działa przeciwzmarszczkowo, wycisza stany zapalne, ujednolica koloryt i delikatnie wygładza strukturę skóry. Tak naprawdę im dłużej go stosujecie, tym efekt może być lepszy.

W zasadzie pierwszych. delikatnych efektów możecie spodziewać się nawet i po pierwszej nocy. Wiele z moich obserwatorek mówiło, że już rano ich skóra już była gładsza, a pory wyglądały na mniejsze. Ja też tak miałam i przyznaję, że trochę mnie to wtedy zaskoczyło.

Kwas azelainowy

W razie gdybyście szukali dla niego alternatyw, bo często jest wykupiony to jest kilka bardzo podobnych kremów. Nie sprawdzają mi się AŻ tak super, ale są dobrą alternatywą. Czyli The Ordinary i Revox. A z troszkę niższym stężeniem, bo 8%, ale za to z cynkiem, jest jeszcze serum Q+A. Gdybyście woleli coś na dzień, bo np. nocą wolicie postawić na nawilżenie, to polecam Candid. Poniżej tego stężenia 5% raczej bym nie schodziła. Możecie, ale według mnie 10 to jest tak w punkt na noc.

56zł/30ml
29zł/30ml
48zł/30ml
75zl/50ml

→Więcej informacji o kwasie azelainowy

Azeloglicyna

Kwas azelainowy ma jednak specyficzną formułę i nie każdy się z nim dogada, więc opowiem o jeszcze jednej alternatywie dla samej substancji, czyli azeloglicynie. To pochodna, w której kwas zostaje dodatkowo połączony z glicyną, dzięki czemu jego działanie jest łagodniejsze i jeszcze mniej drażniące, a kosmetyki, które go zawierają znacznie łatwiej wprowadzić do pielęgnacji. Możecie je bez problemu stosować na dzień, łączyć z innymi składnikami aktywnymi i są bardziej przyjazne początkującym.

28,49zł/40ml

W przypadku tego kremu, działanie jest dodatkowo wspierane przez ekstrakt z tymianku, betainę czy lekkie oleje. Razem regulują wydzielanie sebum, łagodzą podrażnienia, zapobiegają powstawaniu wyprysków i delikatnie ujednolicają koloryt. Możecie też stosować go pod makijaż, chociaż według mnie bardzo ładnie wygląda nawet solo.

To według mnie znacznie lepsze opcje, niż sięganie po popularne ostatnio sera z wysokimi stężeniami niacynamidu. Owszem, ten składnik jest fajny, ale przy wyższych stężeniach łatwo o wysyp z podrażnienia, dlatego polecam na początek postawić na inne rozwiązania. Może okazać się, że taki delikatny krem da lepsze efekty, bo zamiast „atakować” skórę wieloma substancjami aktywnymi, ona często potrzebuje delikatnej regulacji.

Wiem, że wszystko co opowiadam brzmi teraz cudownie, ale mówimy o kosmetykach, które mimo wszystko potrzebują czasu.

Regulowanie wydzielania sebum przeważnie przychodzi stosunkowo późno i nie sprzyjają mu zbyt częste zmiany produktów. Jeśli dotrzecie do momentu, gdzie pielęgnacja będzie Wam fajnie służyć, to spróbujcie nie zmieniać jej pod wpływem impulsu. Albo przynajmniej nie kombinujcie ze zmianami produktów regulujących – w moim przypadku to tonik Catch A Tiger, który zdarza mi się nakładać nawet pod inne toniki, oraz krem Skinimal, co parę nocy. Reszta ze względu na moje zainteresowania jest często zmieniana.

 Pamiętajcie też, że skóra się nie przyzwyczaja, bo nie ma takich mechanizmów. Za to my „psychicznie” potrafimy przyzwyczaić się do jakiegoś efektu i kiedy staje się on normą, to wydaje nam się, że kosmetyk przestał działać. W rzeczywistości może on podtrzymywać maksymalny efekt, jaki da się osiągnąć tym produktem. Kosmetyki też mają „sufit” możliwości. Nie zmienią nam genów, więc przy dużych oczekiwaniach warto jednak pomyśleć o jakimś zabiegu.

Nawilżenie

Wracając – mówię ciągle o regulacji wydzielania sebum, ale skóra przetłuszczająca się, wciąż potrzebuje nawilżenia. Bardzo dobrym pomysłem jest więc dobór lekkiego, nawilżającego serum lub kremu – zależy od pozostałej pielęgnacji. Ważne jednak, aby nie przesadzać z ich porcją, bo taką skórę łatwo obciążyć.

Jeśli macie ciężką rękę do kremów, to polecam nakładać porcje najpierw na dłonie, delikatnie rozetrzeć i dopiero z dłoni aplikować na twarz. Bo kiedy robimy kropeczki z produktu bezpośrednio na buzi to łatwo przegiąć. Moje propozycje kremów to np. Bielenda Blue Matcha w obu wersjach, Eveline z kompleksem NMF, z wyższej półki Awansome lub ponownie – Catch a Tiger w wersji nawilżająco-łagodzącej.

Jest jeszcze regulująco-matującą, ale według mnie ona jest lepsza w przypadku osób, które nie planują nakładać po nim nic więcej, bo wtedy wygląda najładniej i w pełni wykorzystujemy jego właściwości. Niedawno nawet wspominałam, ale się powtórzę, że cała ta marka jest takim „bezpiecznym wyborem” w przypadku skóry tłustej lub w okresie dojrzewania i przy pierwszych wypryskach.

27zł/50ml
33zł/50ml
139zł/50ml
28,49zł/40ml

Bardzo się cieszę, że jest już dostępna w drogerii Rossmann, bo te kosmetyki wiele razy przewijały się w odcinkach czy zestawieniach, a można je było dostać jedynie zamawiając przez internet, co trochę utrudniało sprawę. Sama już przez dobre pół roku mam je na stałe w pielęgnacji i uważam, że dawno nie było tak dobrej marki w całości nadającej się dla skóry tłustej.

Czy się jaram? Tak. Bo sama bardzo ich w tym wspierałam! No i rzadko takie małe marki trafiają do dużych drogerii. Warto to docenić, szczególnie teraz, kiedy mimo dużego wyboru, wiele kosmetyków jest na jedno kopyto albo znika w kolejnym sezonie.

Zauważcie, że przeważnie kosmetyki do cery tłustej albo dla nastolatków to złuszczanie, wysuszanie, złuszczanie, niacynamid i złuszczanie. To nie jest dobre dla skóry i potrzebowaliśmy takiej zrównoważonej serii. No ale właśnie…

Peelingi

Mamy jeszcze temat peelingów, ale tu chciałam podkreślić, że jeśli stosujecie toniki kwasowe czy jakieś kremy mikro złuszczające, to Wasze zapotrzebowanie na tego typu produkty może być mniejsze. Lepiej więc nie planować sobie pielęgnacji na zasadzie np. „peeling w każdy piątek”, tylko spróbujcie ocenić, czy skóra go w ogóle potrzebuje.

17zł/75ml
33zł/40ml

Ja np. czuję, że potrzebuje peelingu jeśli gorzej wchłaniają mi się kosmetyki, zaczynam wyczuwać pod palcami drobne nierówności i mam wrażenie, że skóra jest taka zmęczona i obciążona. To sobie spokojnie wypracujecie wraz z obserwacją skóry. A peeling, który aktualnie najbardziej polecam to Eveline Shot, ten w wersji enzymatycznej. Jeśli byłby dla Was zbyt delikatny, to możecie spróbować klasyka czyli Tołpa 3 enzymy.

Peelingi kwasowe też będą w porządku, szczególnie z kwasem salicylowym. Odradzam jednie mechanicznych, bo w przypadku skóry tłustej niewiele dobrego zdziałają

Dajcie mi proszę znać, czy jakiś temat powinnam rozwinąć. Możecie też zostawić hasło odcinka #mat albo #błysk – jestem ciekawa jaki efekt wolicie. A kto ma skórę, łapka w górę! Dziś się z Wami żegnam, buziaki paa!
Śledź Krainę Składów na YouTubeInstagramieTikToku i Facebooku!