Jakie kosmetyki zabrać na wakacje i wyjazd? Co powinna zawierać wyjazdowa kosmetyczka (np. do samolotu)? Jesteście ciekawi co sama zabieram ze sobą na podróż?
Wkrótce wyjazd i nie wiesz co spakować do kosmetyczki? Potrzebujesz uniwersalnych produktów? A może planujesz przelać kosmetyki do plastikowych buteleczek? Na to lepiej uważaj!
Witajcie w Krainie Składów! W tym odcinku opowiem Wam co i jak warto spakować do swojej kosmetyczki kiedy wybieracie się w jakąś podróż np. samolotem, samochodem czy po prostu możecie zabrać ze sobą ograniczoną ilość produktów. To ważny temat, więc zapraszam!
Zacznijmy od takiej totalnej podstawy – czyli mycie, jakiś balsam i tego typu dość uniwersalne produkty, przy których nieszczególnie trzeba zwracać uwagę na typ cery. Pamiętajcie, że jeśli planujecie podróż samolotem, to wymagane są buteleczki o pojemności do 100ml i będę brała to pod uwagę przez cały odcinek. Jeśli możecie spakować więcej, albo będą jakieś uniwersalne kosmetyki to też dam znać.
Szampon
Myję włosy codziennie i bez tego nie czułabym się pewnie. Na szczęście są miniaturki bardzo dobrych produktów tego typu! Np. bez problemu znajdziecie klasyczną Isanę – ehm. Akurat ta wersja u mnie odpada bo źle reaguje na rumianek, ale jak lubicie, to macie z głowy. Możecie też wybrać Yumi, bo tak – też mają miniaturki czyyy jeśli raczej nie planujecie zbyt często myć głowy albo to krótki wyjazd, to rozwiązaniem może okazać się szampon w jednorazowych saszetkach, jak chociażby Anwen.
No i fajnie, ale wiecie co? Ja lubię tanio. A nie może być taniej niż za darmo. Więc zdradzę Wam, że warto pytać w sklepach o miniaturki. Najczęściej bez problemu dostaję je w Naturze. Alboo cały, spory pakiet możecie dostać przy okazji zakupów w sklepie Sylveco i tam łatwo trafić na naprawdę fajne, łagodniejsze szampony, jak chociażby Biolaven czy w ogóle ich kultową, myjącą odżywkę!
Niestety wszystkie zawierają CABP (Cocamidopropyl Betaine), ale jeśli muszę umyć głowę tylko kilka razy, to na szczęście nie zdążą zrobić nic złego. Tak między nami, to te próbki od Sylveco są świetne, bo jest duża różnorodność – od kremów po właśnie szampony, a zajmują minimum miejsca. Więc jak wiecie, że gdzieś będziecie podróżować, zamówcie i przetestujcie je sobie wcześniej. Jak wiecie gdzie jeszcze takie zestawy próbek dostać, to piszcie, na pewno wiele osób skorzysta.
Żel do mycia i balsam
W temacie ciała na pewno przyda się jeszcze żel do mycia i balsam. Sama wybieram do tego produkty z Isany, bo wiem, że w razie co zużyję je nawet w domu. Szczególnie lubię ten balsam, bo jest łagodny, szybko się wchłania i całkiem nieźle nawilża. Wiecie, zawsze najlepiej wziąć ze sobą produkty, które już znacie i wiecie, że się nie zmarnują ale przede wszystkim Was nie uczulają. Bo testowanie kosmetyków w trakcie wyjazdu to fatalny pomysł. Nigdy nie wiadomo czy na coś nie zareagujemy źle… I jak mocno. A Wy macie na coś uczulenie? Ja nawet kilka! Na roztocza. Ble.
Ehm. Jeśli jednak robicie zakupy w Hebe, to tam mają moje zaufane balsamy Yumi. Szybko się wchłaniają i nie są lepkie, więc jeśli Wam trochę ich zostanie, to możecie zużyć je nawet jako krem do rąk. I tu uwaga – jeśli macie możliwość zabrania większego produktu, to jest jeden, który zastąpi Wam żel do mycia twarzy i ciała oraz szampon. Z tym bez problemu poradzi sobie płyn do higieny intymnej Facelle. Generalnie większość tego typu produktów powinna sobie poradzić, ale ten jest sprawdzony i uwielbiany przez mnóstwo osób.
SPF
Jeśli chodzi o ciało, to poza SPF mamy chyba wszystko… Bo o SPF do ciała i twarzy, chcę porozmawiać teraz jako odrębny wątek. Jest tu kilka „ale”.
Przede wszystkim kremu tego typu zużywamy dużo. A po drugie nie możemy przekładać go do innych opakowań, bo może stracić swoją ochronę. SPF czy chociażby retinol nie są tytanami stabilności więc jeśli kupujemy je w jakimś opakowaniu, to w tym muszą zostać.
Więc mówiąc o SPF, to z twarzą nie będzie problemu, bo znaczna większość ma 50ml, a możemy zabrać 100. Opcji jest dużo, można zawsze wziąć kilka opakowań itd. ALE chciałam zwrócić uwagę, że SPF może warto kupić na miejscu. Będziecie mieć wówczas gwarancję, że produkt spełnia wymagania danego kraju. Co to znaczy? No np. jeśli planujecie nurkować czy odpoczywać wśród raf koralowych, to niektóre filtry mogą być uznane szkodliwe dla środowiska wolnego i mogą nie być dozwolone. Koniecznie zwróćcie na to uwagę!
Na pewno nie będzie problemu z filtrami mineralnymi, tylko kwestia tego, czy je lubicie. Np. Aosa ma taki lekki i komfortowy do twarzy, a Eeny Meeny ma mgiełkę mineralną z wysoką ochroną PPD, bo wynosi aż 47
Oczywiście możecie postawić na swój ulubiony filtr, tylko wcześniej sprawdźcie, czy nie stanowi zagrożenia dla środowiska. Wiem, że na pewno Hawaje są pod tym względem wymagające. A i pamiętajcie – oleje nie są naturalnymi filtrami! Po prostu jak ktoś tak mówi, to macie ode mnie pozwolenie żeby go nazwać gałganem niedouczonym. Żartuje. Nie obrażajcie ludzi. Ale na logikę – oleje jełczeją, ich ochrona nie jest stabilna i nie mamy możliwości aby nałożyć ilość, która by nas w realny sposób chroniła. Więc ta teoria, że oleje chronią przed promieniowaniem jest po prostu GŁUPIA.
→ Kremy z filtrem pod makijaż.
Pierwszy etap oczyszczania
Jak mamy filtr, czy makijaż na buzi, no to warto go czymś zmyć. Lepiej nie robić tego szamponem ani żelem do mycia ciała, bo możemy sobie przesuszyć buzię. Jako pierwszy etap przeważnie zabieram jakiś sprawdzony płyn micelarny, np. z Bielendy. Ten to akurat maluszek. Ale z większych jest np. Tołpa.
Jeśli wolicie olejki, to takich do 100ml jest sporo, nawet popularna ISANA. ALE jeśli nie macie miejsca w bagażu, to do głowy przychodzi mi też Senkara. Wiem, że droższa, ale to jest tak wydajne, że moglibyście sobie zrobić podróż dookoła świata a i tak pewnie zostałoby Wam jeszcze trochę do domu. I jak coś, to one są z emulgatorami więc łatwo się zmywają.
Drugi etap oczyszczania
Oczywiście najlepiej wybrać coś bez drobinek, bo to nie jest tak, że będziecie mieć 2w1 – i żel i peeling. Peeling to peeling i bez niego skóra długo wytrzyma… A codziennego złuszczania raczej nie. Więc nie kombinujcie w ten sposób. Fajne mini-żele na pewno ma Tołpa i uwielbiana przez mnóstwo osób, Soraya Plante.
Przelewania płynów do pojemników podróżnych
Pewnie w trakcie myślicie sobie „a nie mogę po prostu przelać swoich kosmetyków do butelek podróżnych?”. No z jednej strony można, od tego to jest. Z drugiej – uważajcie na to i lepiej zostawiajcie sobie małe opakowania po innych kosmetykach. To dlatego, że podczas produkcji bierze się pod uwagę, czy kosmetyk nie wchodzi w reakcję z opakowaniem. Wbrew pozorom im gorsza jakość opakowania, tym więcej ten plastik może wydzielać i niszczyć nasz kosmetyk.
Tak więc przelanie płynu do jakiejś buteleczki zamawianej z wątpliwych serwisów może sprawić że np. zmienią się właściwości produktu. Np. może stać się mętny i wtedy absolutnie go nie używajcie. Może też być tak, że zaufany tonik czy serum ale z nowego opakowania zacznie uczulać – no właśnie dlatego, że coś mogło się tam w środku zadziać i wejść w reakcję. Tak więc zwracajcie uwagę na oznaczenia.
Najlepiej jeśli są takie z numerkiem 2 4 albo 5 (245). Wiadomo, szkło byłoby najlepsze, ale to z kolei jest ciężkie i może się potłuc. Ale jak możecie – super bo będzie najbezpieczniej. Wracając do pakowania produktów, serum przeważnie ma 30ml i niewielkie buteleczki więc raczej nie będzie problemu z ich spakowaniem, podobnie kremy.
Próbki kosmetyków
Jeśli to wciąż za dużo, to wracamy do poprzednich punktów – albo przelewamy do pojemników dobrej jakości, albo bierzemy ze sobą komplet próbek.
Vianek, Sylveco, Biolaven i cała ta „rodzinka” jest dostępna bez większego problemu. Resibo daje po 3 próbki do każdego zamówienia a do tego mają odżywki w saszetkach – i to warto akurat zapamiętać bo to nie są najtańsze produkty.
Podobnie jest z BasicLab, oni również dają próbki do zamówień. Dlatego jeśli szykujecie się do wyjazdu, to już wcześniej zbierajcie zapasy – to oszczędza mnóstwo miejsca, a macie ulubione produkty pod ręką.
Kosmetyczka
Zapytacie – a czy masz jakąś kosmetyczkę do polecenia? Maam, ale zanim ją pokażę, to bierzcie pod uwagę, że zawsze zabieram ze sobą sporo kosmetyków i potrzebuję czegoś dużego. I ona wygląda tak… znalazłam ją pod nazwą “organizer do torebki”, kosztowała jakieś 15zł i baaardzo łatwo się ją czyści, a do tego ma mnóstwo przegródek i kieszonek, więc nic nie gubię. Mieszczę w niej pielęgnację, makijaż, nawet szczotkę.
A może macie jakieś swoje lifehacki na podróże? Chętnie przeczytam, więc dajcie znać w komentarzu!
A kto ma skórę, łapka w górę! Buziaki paaa!
Śledź Krainę Składów na YouTube, Instagramie, TikToku i Facebooku!