Sera na trądzik, zaskórniki i przetłuszczanie (Serowa seria #2)

Witajcie w drugim odcinku naszej serowej serii.
W pierwszej części poznaliśmy sera nawilżające, a w tym odcinku zajmiemy się cerą z trądzikiem, wągrami,z rozszerzonymi porami, skłonnością do zapychania, przetłuszczania i tego typu problemami.

Od razu przejdźmy do produktów, bo mam troszkę do opowiadania!
Zaczniemy od delikatniejszych, łatwiej dostępnych a zakończymy na takich perełkach
dla troszeeeczkę bardziej zaawansowanych. Zaczynajmy!

Nowa Kosmetyka

Serum równowaga w płynie firmy Nowa Kosmetyka (~45zł/50g)
Nazwa produktu jest tutaj bardzo trafiona.
Serum przede wszystkim uspokaja i „normuje” skórę. Jest to idealna propozycja dla osób z trądzikiem i bardzo mieszanym lub nawet „niezrozumiałym” typem cery.

Czasem tak jest, że cera zaczyna się przetłuszczać a jednocześnie wydaje się odwodniona, zniszczona.
To serum pomaga właśnie szczególnie w takich przypadkach.

Tylko pamiętajcie żeby wstrząsnąć przed użyciem, bo jest dwufazowe.

Bazę stanowi tutaj olej z dzikiej róży. Jest to olej lekki, wchłaniający się. Ma dużą zawartość kwasu linolowego, który rozrzedza sebum, dzięki czemu nie zalega ono w porach.
Dodatkowo delikatnie rozjaśnia przebarwienia i zapobiega utracie nawilżenia.


Kolejnym ważnym składnikiem jest niacynamid. Ten przede wszystkim reguluje pracę gruczołów łojowych.
W składzie znajdziemy też nawilżający mocznik oraz antybakteryjny olejek herbaciany.
Jest to więc propozycja skuteczna i dość uniwersalna. Również dla nastolatków!

Duetus

Propozycja druga – serum duetus (~20zł/15ml)
Mimo, że jest to serum regulujące, to ja bardziej polecam używać je punktowo na wypryski. Ewentualnie na jakiś problematyczny obszar twarzy. Nie do końca jestem przekonana do smarowania nim całej buzi, bo nie jest zbyt nawilżające.

Ma też dość kontrowersyjny zapach. Taki nie za ładny.Serum ma formę rzadkiego żelu i mimo niewielkiej pojemności jest całkiem wydajne.
Oczywiście o ile nie nakładamy go na całą buzię.

A w składzie znajdziemy np.
antybakteryjny olejek herbaciany
siarkę, która wspomaga regenerację (i śmierdzi)
kwas salicylowy, który działa przeciwzapalnie i przeciwzaskórnikowo
oraz substancje nawilżające i łagodzące (pantenol, ekstrakt z nagietka, sorbitol)
Ten produkt warto znać, szczególnie jeśli potrzebujecie czegoś punktowo

Miya

Kolejne serum do cery problematycznej to Miya z prebiotykami (45zł/30ml)
Zapamiętajmy:
PRO-biotyki to w dużym uproszczeniu „dobre” bakterie
a PRE-biotyki to takie substancje „wspomagające” mikroflorę.

Jest to serum nie tylko matujące i działające przeciwtrądzikowo, ale także delikatnie kojące i rozjaśniające drobne przebarwienia. Nazwałabym je raaaczej delikatnym, bo jest fajnie „zrównoważone”. Powinno sobie poradzić z drobniejszymi problemami. Często ten produkt okazuje się dobry na start.

Bielenda

Następna propozycja to Bielenda serum-booster z glinkowej serii. (~25zł/30ml)
Jest to produkt delikatniejszy
Zawiera np. nawilżającą betainę, kwas hialuronowy i sok z aloesu oraz substancje ograniczające przetłuszczanie i powstawanie wyprysków czyli np. zieloną glinkę i niacynamid.


Produkt ma doość intensywny zapach i gęstszą formułę, przez co warto go wklepywać zamiast wcierać. Tak, aby zmniejszyć ryzyko rolowania.
Jeśli chodzi o jego skuteczność to zdecydowanie jest po tej łagodnej stronie. Bardziej wsparcie przy delikatnych problemach z przetłuszczaniem czy drobnymi wypryskami. No buzi nie odmieni, ale to wciąż dobry i łagodny produkt.

Level up!

Przechodzimy do drugiej kategorii kosmetyków. Według mnie skuteczniejszych, ale też wymagających troszeczkę większej znajomości swojej skóry.

The Ordinary

The Ordinary serum z niacynamidem i cynkiem. (30zł/30ml)
Na rozszerzone pory, przetłuszczanie i zaskórniki to serum działa świetnie, ale w moim przypadku niestety szybko powoduje przesuszenie i swędzenie. Dość częstą reakcją u innych osób, jest również wysyp. Dlatego podchodźcie do tego produktu ostrożnie i „nie na siłę”.

Początkowo używajcie go kilka razy w tygodniu i z czasem dopasujcie stosowanie do swoich potrzeb ciągle obserwując skórę. Myślę, że serum lepiej nakładać tylko na te partie twarzy, które tego potrzebują.



Bardzo polecam też zadbać o jakiś nawilżający produkt „na zmianę’, aby nie nabawić się suchych plam. Niestety cynk potrafi wysuszać, ale ma za to działanie antybakteryjne.

BasicLab

Takim podobnym w działaniu, ale według mnie lepszym produktem są sera z BasicLab.
Co prawda nie zawierają już cynku, ALE za to dostajemy wzmacniający skórę prebiotyk.
Sera występują w dwóch wersjach – 5 i 10%.
4A 119zł/30ml, 4B 190zł/30ml
W tej drugiej znajdziemy także peptydy, które dbają o elastyczność skóry i działają przeciwzmarszczkowo.


Niacynamid działa nawet w niskich stężeniach i jeśli chcecie zadziałać właśnie na regulacje gruczołów łojowych i przeciwzaskórnikowo, to 5% w zupełności wystarczy.

U mnie te produkty zadziałały bardzo podobnie do The Ordinary, jednak bez skutków ubocznych. Pory wydawały się mniejsze skóra mniej się przetłuszczała, ale nie była przesuszona i podrażniona.


Bielenda Professional

To nie jest jednak wszystko, bo testowałam także Bielenda z tej profesjonalnej serii sebio derm. (70zł/30ml)
Tutaj tak, jak w przypadku The Ordinary, również znajdziemy połączenie niacynamidu i cynku, ale produkt jest znaaacznie ciekawszy. Zawiera dodatkowo peptydy (Palmitoyl Tripeptide- 5) oraz kwasy z grupy PHA (Gluconolactone,Lactobionic Acid). Kwasy te są odpowiednie nawet dla wrażliwych cer.

To serum zarówno reguluje pracę gruczołów łojowych, działa przeciw wypryskom, wygładza, rozjaśnia i jeszcze działa przeciwzmarszczkowo!
Bardzo polubiłam ten produkt i jestem zadowolona z efektów. W ogóle nie miałam podrażnień, a skóra uspokajała się niemal od razu po aplikacji.
Jednak serum ma lekko żelową formułę, więc polecam ostrożność przy wklepywaniu kremu, aby nic się nie zrolowało.

Podsumowanie

Według mnie, te trzy propozycje (The Ordinary, BasicLab, Bielenda), są troszkę bardziej zaawansowanymi produktami. Szczególnie The Ordinary ze względu na chyba największą ilość możliwych skutków ubocznych. Przy BasicLab i Bielendzie po prostu warto troszkę lepiej znać swoją skórę, aby odpowiednio „wyczuć” produkt, wtedy może dać najlepsze efekty. Bielenda dostaje jeszcze specjalne serduszko, ponieważ uważam, że ten produkt ma najlepszy stosunek ceny do jakości.

Myślę, że teraz każdy znajdzie coś dla siebie, więc jeśli wpis Wam się spodobał, to będzie mi bardzo miło, jak podzielicie się nim w swoich social mediach lub podeślecie znajomym!
Dziś się z Wami żegnam, buziaki paa!