Moje triki makijażowe – pod okulary, przy trądziku

Moje makijażowe triki! Jak wykonać makijaż pod okulary/ Jak zakryć trądzik/ Jak w ogóle zrobić makijaż przy dużej wadzie wzroku? Zapraszam do lektury!

Witajcie w Krainie Składów! Ten odcinek będzie nietypowy bo jak wspominałam – podzielę się z Wami moimi ulubionymi kosmetykami do makijażu i opowiem jak go wykonuję. I zanim powiecie – ej, ale przecież nie pokazujesz twarzy, więc jak nam to niby wytłumaczysz? – NO właśnie o to też chodzi! To będą rady, które nie wymagają praktycznie żadnych umiejętności, a opierają się na doborze odpowiednich produktów i narzędzi.

Wprowadzenie

W ramach wprowadzenia. Jestem albinoską, a to wiąże się nie tylko z wyjątkowo jasnymi włosami czy skórą, ale też problemami ze wzrokiem. Nie będę tutaj mówić „ile na minusie”, bo wada jest złożona i opiera się nie tylko na tym. Albinizm ogólnie jest hmm… Można chyba powiedzieć, że spektrum i u każdego może wyglądać nieco inaczej. W każdym razie zmusiło mnie to do radzenia sobie w nietypowe sposoby, które być może Wam również się przydadzą. Nie maluję się jakoś pięknie, ale dobrze się w nim czuję i wygląda czysto.

Moja porada nr 1. to malowanie powiek w całości jednym produktem. To wcale nie musi wyglądać nudno! W dodatku można to zrobić na różne sposoby i różnymi produktami, przez co niewielkim wysiłkiem zyskujemy sporo opcji.

Róż

Wersja najbezpieczniejsza i najprostsza to użycie na powieki różu do policzków lub bronzera. Dzięki temu kolorystycznie nic nie będzie się gryzło, bo mamy ten sam odcień na twarzy i oczach, tylko w różnym natężeniu. Takie kosmetyki są też mniej napigmentowane, więc ciężej zrobić sobie plamę.

Mam takie dwa ulubione róże. Pierwszy to ASOA w kolorze Pink Rose – on jest najbardziej uniwersalny, pozostałe są według mnie troszkę zbyt pomarańczowe na bardzo jasnej skórze.

69zł/6g

A drugi to Paese z serii mineralnej w kolorze Mallow.

39zł/6g

Minerały są o tyle fajne, że nie szczypią a do tego są tuuuurbo wydajne. To jest kosmetyk na rok albo i więcej. Z tych samych firm wybieram także bronzery, ale z nich w przypadku oczu korzystam znacznie rzadziej.

Cienie

Druga propozycja to cienie błyszczące o delikatnym kolorze bazowym. Róże, beże, lekkie pomarańcze itd. To według mnie daje troszeczkę taki… Koreański vibe. Przez to, że błysk łapie światło i wygląda inaczej w ruchu czy w różnym oświetleniu, to nie wymaga aż takiej precyzji. Wszystko i tak jest lekko rozmyte a jeszcze iskierki to rozpraszają.

 29zł

Jeśli chodzi o produkty, to oczywiście warto sprawdzić Glam-Shop, ale to pewnie wiecie, dlatego polecę Wam bardzo niedoceniane perełki czyli MySecret i serię Extreme Sprakle. Te cienie są przepiękne. Można z nich wyczarować zarówno tafle, jak i nałożyć lekką ręką i uzyskać bardzo delikatny efekt. Mam cień różowy z drobinkami opalizującymi na błękit, pomarańczowy z zielonym blaskiem czy różowy z srebrem. Wszystkie świetnie sobie radzą.
Ja je kupuje w Naturze, ale niestety kolory są limitowane.

Rozświetlacz

Moja główna rada jest jednak taka, żeby kolor bazowy nie był zbyt wyraźny bo wówczas nie musicie być precyzyjni.

Niestety może się jednak zdarzyć, że będzie przeszkadzał Wam osyp. Drobinki czasem lądują na policzku zamiast na powiekach i to normalne. Dlatego poleca się najpierw malować oczy, a dopiero później twarz. Możemy wtedy zebrać osyp np. używając taśmy klejącej – tylko wcześniej przyklejcie ją np. do dłoni żeby klej nie był za mocny – albo możecie przetestować kolejny sposób. Czyli zamiast cienia użyć rozświetlacza. Osyp jest zdecydowanie mniej widoczny.

Mój ulubiony rozświetlacz był akurat
z Bell i z serii od Red Lipstick Monster.

35zł

Miał dwa piękne kolory, które można też mieszać. Drobinki z niego mi nie fruwały, tylko ładnie siedziały na powiekach cały dzień. Śliczny produkt. W ogóle zdradzę Wam coś… Mam z tej serii brokatową pomadkę i jej nie ruszam bo mi szkoda. Zachowałam ją sobie na pamiątkę. Mam nadzieję, że nie tylko ja tak mam z limitowanymi produktami. Ehm no właśnie. Niestety seria była limitowana więc trzeba poszukać sobie czegoś innego, Możecie polecać jeśli znacie takie nietypowe rozświetlacze.

Kredka do oczu

Wszystkie te sposoby łączy jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz… Czyli aplikacja palcami. Dla mnie to najwygodniejsze, bo mogę bez ograniczeń zbliżyć się do lustra i mam kontrolę.
A kiedy chcę dodać trochę intensywniejszego koloru, to nakładam go w wewnętrzny kącik albo robię kreskę POD okiem. To dużo łatwiejsze niż na górnej powiece. Używam do tego najlepszych kredek EVER czyli żelowych, wodoodpornych z Eveline. Śliczne kolory, nakładają się jak masełko. i są naprawdę, naprawdę trwałe.

23zł

I ważne info. Je się temperuje. Mimo, że są w plastiku, to łatwo idzie bo jest mięciutki. Wiem, że sporo osób próbuje je wykręcać ale to nic nie da. Temperówka jest konieczna.

Pędzelek

Wracając. Na górnej powiece nie potrafię za bardzo zrobić typowej kreski, ale ogarnęłam sobie, że niektóre pędzle pozwalają mi łatwo nałożyć cień przy samych rzęsach i to je wizualnie zagęszcza. Najlepiej idzie mi skośnym pędzelkiem do brwi.

Jeśli uniemożliwia Wam zbliżenie się do lustra, to sprawdźcie, czy rączkę pędzla da się przyciąć i skrócić. W każdym razie typowy eyeliner odpada bo wymaga już za dużo precyzji, a cień i tak nie daje ostrej granicy. Linia jest rozmyta i nie widać, że np. odrywaliście rękę podczas malowania. A jak wyjdzie trochę grubiej czy nierówno, to zawsze można rozetrzeć czy nałożyć jeszcze raz. Pod spodem i tak jest tylko jeden kolor, który łatwo poprawić.

Palety cieni

Standardowo używam palet Eveline i moja ulubiona to Ruby Glamour, albo czasem sięgam też po wersję fioletową. Mam co do nich protip. Nie kupujcie ich bez namysłu w drogerii, bo baardzo często znajdziecie je przez internet za połowę ceny.

60zł

Cienie mineralne

Ale! Jeśli macie bardzo wrażliwe oczy, to bardziej mogą sprawdzić się cienie mineralne. Moim zdaniem nie każde się nadają i osobiście unikam takich w formie proszku. Sypią się, ciężko je opanować i przy gorszym wzroku to już w ogóle można się nimi zestresować. Dlatego polecam Wam palety ASOA.

149zł

Osobiście częściej sięgam po tę pierwszą, bardziej neutralną. Kilka kolorów nadaje się do nakładania solo i są też odcienie do robienia kreski więc na dobrą sprawę mogłabym używać tylko jej i byłoby ok. Nie mam jakiegoś super doświadczenia, ale wg mnie nie odbiegają niczym od standardowych cieni.

I właśnie się zorientowałam, że 3/4 mojej kosmetyczki makijażowej to dwie firmy. Asoa albo Eveline, a reszta to jakieś totalnie losowe rzeczy. Wybaczcie małą różnorodność, ale akurat w makijażu w kółko kupuję to samo tylko w innych odcieniach.

Tusz do rzęs

Teraz czas na rzęsy. Maluję je głównie na jakieś okazje, bo na co dzień to troszkę problematyczne. Pewnie osoby w okularach już wiedzą o co chodzi… A chodzi o to, że rzęsy potrafią szurać mi po okularach i zostawiają odbite smugi.

Dodatkowo często swędzą mnie powieki, a kiedy to się dzieje to łzawię albo tusz mi się osypuje. Więc jak już maluję to używam tuszów Eveline. Najczęściej brązowego bo jest dość ciemny, ale daje u mnie naturalniejszy efekt. O dziwo w ogóle mi się nie osypuje i nie odbija, więc czekam na promocję i kupuję go za jakieś 15zł. Cała ta seria jest świetna, łącznie z wodoodpornym i aktualnie to je najbardziej Wam polecam. Kiedyś jeszcze bardzo lubiłam tusz z Loreala taki w niebiesko-złotym opakowaniu. Natomiast NIE mogę Wam polecić żadnego tuszu naturalnego. Już po godzinie czy dwóch robią u mnie pandę.

 20zł

Brwi

Przechodzimy do brwi i tu zdecydowanie polecam Wam zrobić je w jakimś salonie. Przy problemach ze wzrokiem to oszczędza mnóstwo nerwów a czasem i bólu. Sama nie potrafię wyregulować brwi tak, żeby były równe, a tym bardziej jeszcze ich pomalować i uzupełniać. Naprawdę, jeśli macie takie możliwości, to nie męczcie się, tylko zróbcie je u profesjonalisty.

Uważałabym jednak z laminacją. Brwi jak brwi, ale na rzęsy na pewno bym się nie zdecydowała. Potencjalne skutki uboczne wydają mi się zbyt niebezpieczne przy moim stanie.

Podkład

Przechodzimy do podkładu. Minerały to game-changer. To wśród minerałów znalazłam znacznie więcej jasnych odcieni, a do tego są bardziej przyjazne skórze trądzikowej i tłustej. Przy suchej bywa gorzej, ale to da się ograć i zaraz powiem jak. Do ich nakładania wybieram gęsty, zbity pędzel i zawsze pamiętam o jego wytrzepaniu nad zakrętką.

Jeśli produkt osadza się na skórze i daje efekt osypania proszkiem, to zwykle oznacza, że skóra pod spodem jest za sucha. Wtedy może lepiej sprawdzi się nakładanie go na delikatnie lepki czy tłustawy krem np. z filtrem, albo możecie jeszcze nałożyć emulsyjne serum pod spód. Możliwe też, że pędzel był za słabo otrzepany.

→Pielęgnacja skóry na wesele

Puder

Z kolei jeśli robią Wam się plamy i gdzieś pigment siada mocniej, to możecie najpierw lekko przypudrować skórę zwykłym, ryżowym pudrem, a dopiero na to aplikować minerały. Możliwe też, że pędzel był za słabo otrzepany.

Jeśli chodzi o produkty, to minerały polecam najbardziej: Asoa i Annabelle Minerals, a puder ryżowy sypki Ecocera. Całkiem spoko jest też Paese, ale dla mnie już trochę jednak za suchy.

60zł/6g
36zł/15g
50zł/4g

Zwykle wybieram matujące pudry mineralne, bo krycie i tak można budować, a mają przyjemniejszą formułę. Na koniec i tak zwykle dokładam jeszcze puder ryżowy bo moja skóra potrafi się bardzo szybko świecić. Ostatnio jest na szczęście lepiej!

Fajnie, że mogę podzielić się z Wami nawet takimi tematami.
A pod tym filmem możecie zostawić hasło #puder.
A kto ma skórę, łapka w górę! Dziś się z Wami żegnam, buziaki paaa!
Śledź Krainę Składów na YouTubeInstagramieTikToku i Facebooku!