Drogie kosmetyki WARTE swojej ceny – najlepszy RETINOL

Drogie kosmetyki warte swojej ceny? Na pewno warto wymienić te z retinolem i retinalem, czy najlepsze serum nawilżające jakie znam! Krem z ceramidami itp.


Niniejszy wpis zawiera płatne lokowanie produktów marki Slavia Cosmetics. Tego typu współprace pozwalają nam na dostarczanie wysokiej jakości treści, które mogą zainteresować naszych czytelników. Dziękujemy za zaufanie i wsparcie!


Dziś mamy nietypowy temat jak na ten kanał bo nie będziemy skupiać się na taniutkich kosmetykach, a na tych droższych, które są totalnie warte swojej ceny! Tymi produktami możecie wnieść pielęgnację na wyższy level, poznać coś nowego, wesprzeć mniejsze i dobre firmy czy po prostu możecie sprawdzić co z wyższej półki jest naprawdę godne przetestowania!

Witajcie w Krainie Składów! Sama przyznaje, że mam opory przed kupowaniem droższych kosmetyków… Ale też zdarza się, że jak już je przetestuje, to ich cena przestaje mnie dziwić i myślę sobie tylko „warto było”. Mimo to mam swoje granice więc nie spodziewajcie się tu jakichś kosmicznych kwot. Skupiamy się jednak na stosunku ceny do jakości… i retinolu, bo mam tu coś do powiedzenia. Mam też ciekawostkę o plastrach na wypryski!


Serum Drip od Olivia Plum


119zł/30ml

To może pierwszy produkt, serum Drip od Olivia Plum. Jest baardzo wyjątkowe, bo leciutkie, a nawilża jak maseczka w płachcie… Albo nawet lepiej. Skład wygląda niepozornie, ale jest świetnie przemyślany i skomponowany, więc to serum może przetestować dosłownie każdy.

Nawilży nawet bardzo suchą skórę, ukoi cerę wrażliwą, nie przeciąży tłustej i trądzikowej.. Naprawdę nie wiem komu to serum mogłoby się nie sprawdzić! Tzn. zawsze ktoś taki się znajdzie, bo nasze cery są różne, ale mam na myśli, że jest niesamowicie uniwersalne i warte każdej złotówki. Czasem w składzie możemy widzieć niby proste składniki jak mocznik, olej z ogórka czy kwas hialuronowy, ale to dopiero technologie i proporcje dają TEN efekt. Jeśli chodzi o serum, to jest jednym z najlepszych jakie miałam.

Muszę też powiedzieć coś o retinolu… a w zasadzie retinoidach, bo nawet bardziej zależy mi tu o retinalu. I nie chodzi o jakieś nowe ustawy – to temat na inną rozmowę i raczej nie teraz. Chciałabym Wam powiedzieć, że przekonałam się, że na tych składnikach nie ma co oszczędzać.

Jak spojrzycie na większość tanich retinoidów, to niestety – a to wątpliwe opakowania, a to sugestie o niestabilności, a to efekty nie takie… Albo okazuje się, że te kosmetyki w ogóle nie zawierają retinolu, tylko bakuchiol czy witaminę A taką jak w maściach. Tyle razy przejechałam się na tanich retinoidach, że doszłam do wniosku, że na nich nie opłaca się oszczędzać.


Geek&Gorgoeus


Poza tym pomyślcie tak – to przecież najsilniejsze substancje w kosmetykach. Efekt jest inwestycją wręcz na lata, pod retinoidy musicie ustalić sobie całą pielęgnację i postępowanie… Więc chyba lepiej dopłacić a mieć sprawdzony produkt, prawda? Oczywiście nie mówię, że te tańsze nic nie robią, tylko różnica jest naprawdę odczuwalna. Dla mnie takie pewniaki to np. Geek&Gorgoeus, które jak na dobre retinale są jeszcze tanie.

76zł/30ml
108zł/30ml

To jest zdecydowanie marka, którą polecam na początek, bo i stężenia są odpowiednie i działanie jest świetne. Różnica w cenie wynika oczywiście z zawartości składnika aktywnego. W pierwszym mamy 0,05%, w drugim 0,1% i tak – to jest wystarczająco i wcale nie trzeba więcej. Wyścig stężeń nie jest dobrym pomysłem, szczególnie jeśli mówimy o tak silnej substancji.

Przy retinoidach bardziej liczy się regularność, niż sięganie po więcej.


BasicLab


Jeśli chcecie jeszcze poprzeczkę wyżej jeśli chodzi o… atrakcyjność produktu, to BasicLab będzie super. Tutaj poza retinalem mamy jeszcze sporo składników wspierających jego efekty i dodatkowe substancje nawilżające, regenerujące i kojące. W poprzednikach też były, to nie są retinale w oleju, tylko emulsje, ale no BasicLab ma to na bogato – z ceramidami, peptydami i witaminą C.

160zł/30ml
260zł/30ml

Krem Slavia


Przy retinoidach… Czy przy po prostu wymagającej, skłonnej do podrażnień skórze, przyda się jeszcze krem regenerujący. Jak wiecie bardzo często polecam kremy z ceramidami ale akurat o tym jeszcze nie wspominałam bo jest moim świeżym odkryciem. Chodzi o krem Slavia. Testowałam go w ramach współpracy i trafił do mnie w idealnym momencie. Nie wiem do końca co się stało, ale od dłuższego czasu miałam bardzo podrażnioną i swędzącą skórę wokół ust, pewnie od alergii.. I skóra niestety dość mocno się łuszczyła, nawet jak już zaczęła się goić. Co ciekawe, ten krem załatwił problem w dwie noce. Tak o! Jakby to był byle przesusz i pff co to dla niego…

169zł/50ml

Muszę przyznać, że był mocarny. Ale też ciężki, bardzo bogaty. Taki na awaryjne sytuacje. No nie zawiódł mnie i spodziewałam się, że będzie super bo w składzie już na początku jest mój ulubiony olej z wiesiołka, który jest świetny na podrażnienia i przy łuszczącej się skórze. Do tego ceramidy, trehaloza i wyciąg z wąkroty azjatyckiej… Czyli niemal pełen komplet moich ulubionych składników. Myślę, że to będzie coś super dla takiej opornej skóry, która potrzebuje produktu S.O.S. Ewentualnie dla cer dojrzałych lub suchych na zimniejsze sezony jako krem na noc, ALBO jeszcze jako maseczka całonocna bez względu na typ cery. Jak mówiłam, u mnie w 2 noce był już świetny efekt, więc planuję go używać regularnie ale właśnie raz czy dwa razy w tygodniu bo przy cerze trądzikowej to trochę dużo.

→Najlepsze kosmetyki z Hebe!


Niebieski krem Samarite


Następny produkt, który warto znać, to akurat ulubieniec mojej mamy, czyli niebieski krem Samarite z kilometrowym składem. Samych ekstraktów naliczyłam ponad 30 ale nie tylko przez to jest wyjątkowy. Ma nietypową formułę, bo to taki… Żelokrem.

150zł/45ml

Bardzo przypomina krem silikonowy, ale silikonów nie zawiera. Za to wygładza, koi, nawilża, rozświetla i działa przeciwzmarszczkowo. Jest raczej lekki, ale zdecydowanie nie jest suchy jak inne bezolejowe kremy. Według mnie to świetna propozycja pod makijaż, ale na noc też się sprawdzi + warto wiedzieć, że można go stosować pod oczy bo przeszedł odpowiednie badania!

Jeśli go mieliście to powiedzcie mi – czym on Waszym zdaniem pachnie? Bo ja od niego czuję colową pastę do zębów, taką dla dzieci. Albo trochę coś cynamonowego? Nie jestem pewna, ale ładny i na pewno znajomy.


Serum Asoa


139zł/30ml

 A teraz mam prawdziwą bombę peptydową! Serum Asoa zawiera ich aż 12%! I teraz dwie ważne informacje – peptydy mają różne „zdolności”, a w tym produkcie są typowo ujędrniające.

Druga sprawa – staramy się ich nie łączyć z kwasami. Czyli np. nie nakładamy ich bezpośrednio na kwasowe toniki czy serum, ale np. o innej porze dnia już bez problemu. Peptydy podobnie jak niacynamid nie lubią niskiego pH.

Co do samego serum to jest mocno napinające! Sprawia też, że skóra od razu nabiera blasku i wydaje się zdrowsza. W dodatku często są spore promocje, więc też nie ma co się spieszyć.

Chętnie wymieniłabym tu kolejne produkty tej marki typu masełko do demakijażu, podkłady mineralne czy maseczki… Ale one w porównaniu do konkurencji nie są drogie, więc przechodzimy dalej.


Hairy Tale


W ogóle niedawno byłam w Super-pharm i trafiłam na możliwość bezpłatnej analizy skóry. To chyba jest w większych centrach handlowych jak np. Magnolia we Wrocławiu, więc warto poszukać. Oczywiście skorzystałam i powiem Wam, że na tym sprzęcie widać, że dobra pielęgnacja się opłaca. Fajnie byłoby sprawdzić też jakoś włosy, bo od kiedy częściej używam Hairy Tale, to mam wrażenie, że obniżyła mi się porowatość i włosy są w lepszej kondycji.

55zł/200ml

Ostatnio dość często używam malinowej maski nabłyszczającej i tak, jak na maskę to spora cena… Ale wiecie, że mam ją jakoś od… Grudnia? Jej wystarczy odrobinka, a i tak widać efekt. Ma troszkę obniżone pH i naturalne alternatywy silikonów, więc dobrze wydobywa blask i wygładza bez obciążenia. Wiem, że OnlyBio też ma niby taką maskę, ale tam pH jest jeszcze niższe i nie za bardzo polecam ich produkt bo mam wrażenie, że w ich przypadku łatwo przesadzić i np. przesuszyć sobie włosy czy nasilić ich łamliwość. Tak więc odpuszczam sobie jakieś octowe wariacje, wolę coś delikatniejszego.


Seboom


25zł/20szt

 I teraz mam coś kontrowersyjnego… Bo produkt kosztuje około 25zł więc niby tanio… Ale to plasterki na wypryski od Seboom i to tylko 20szt. No to zmienia perspektywę i na pewno tanimi bym ich nie nazwała! Ale moim zdaniem są dobrą alternatywą dla Purito czy Cosrx jeśli potrzebujemy czegoś na szybko i o podobnym działaniu. Wiem, że są tańsze plasterki, ale te wcześniej wymienione są hydrokoloidowe i mają zupełnie inną formę. Są takim skóro-podobnym plasterkiem, a nie folijką. To szczególnie cenne przy sączących się wypryskach, ponieważ ten typ plastrów potrafi wchłonąć płyn a także stworzyć… pewnego rodzaju mikroklimat, który przyspiesza gojenie. Wszystko jest tam żywe, ciągle pobudzane do oczyszczania się i regeneracji. A taki zwykły, folijkowy plasterek po prostu się zsunie… Dlatego plastry hydrokoloidowe nakłada się np. na pęcherze od niewygodnych butów.

A w Seboom aż czuć jeszcze ten przeciwbakteryjny olejek herbaciany i naprawdę dobrze radzą sobie nawet z większymi „wulkanami”! Albo je „wyciągają’ i łatwiej je usunąć, albo sprawiają, że pryszcz się wchłania.

Na szczęście są dość często w promocji i wtedy kupuję dodatkowe opakowanie. Dlatego jeśli dotarliście do tego momentu poproszę o hasło #plasterek

Jestem też ciekawa ile przeważnie wydajecie na np. serum, krem a ile na żel do mycia twarzy.
Ciekawe czy mamy podobne podejście! A kto ma skórę, łapka w górę! Buziaki paaa!
Śledź Krainę Składów na YouTubeInstagramieTikToku i Facebooku!