Zamienniki perfum! Tanie i trwałe perfumy, które zbierają komplementy! Perfumy arabskie, najlepsze perfumy damskie czy zamienniki Sol De Janeiro i więcej.
Jeśli chcecie pięknie pachnieć i nie wydać przy tym fortuny, albo szukacie odpowiedników kultowych perfum – to ten odcinek jest dla Was! Pokażę Wam, jak oszczędzać, a jednocześnie pachnieć tak, że każdy będzie się za Wami odwracał! Wiem co mówię, bo już nieraz zostałam zaczepiona i zapytana czym tak pięknie pachnę.
Znajdziecie tu propozycje nawet za ok. 20zł, a serio – będziecie pachnieć cudownie!
Witajcie w Krainie Składów! Tak, ten odcinek będzie o odpowiednikach perfum, ale zaznaczam, że skupimy się na jakości, więc nie będzie tutaj byle podrób. Zapachy dobierałam tak, żeby każdy miał coś swojego i żebyście mogli je kupić nawet jeśli już macie ten „oryginał”, ale chcielibyście poznać jakiś jego wariant.
La Rive
Zacznijmy sobie od klasyków i turbo taniutkiej perełki! Jeśli podoba Wam się zapach chmurki od Ariany Grande, ALBO lubicie mgiełkę Sol De Janeiro 68, ale jest dla Was za mało trwała, LUB ciekawi Was jak mniej-więcej pachnie słynny Baccarat to mam dla Was propozycję, która pachnie jak… Dziecko tej trójki.
Bo jakbyśmy zebrali je wszystkie, to wyszedłby nam La Rive Elegant. Cena jak za tę jakość zapachu jest po prostu rewelacyjna! A znajdziecie go w Rossmannie, Naturze i pewnie 10 innych drogeriach. Ten zapach jest bardzo charakterystyczny i spróbuję go opisać, chociaż to nie jest łatwe, bo sam Baccarat był pewnego rodzaju przełomem w perfumiarstwie. Na pewno warto go znać jeśli chcecie czasem zamawiać sobie w ciemno jakieś próbki, bo to „DNA” zapachu jest popularne.
Tak więc we wszystkich 3 występuje nuta, którą wiele ludzi określa jako „szpitalną”. Może kojarzyć się z bandażami, sterylnością, lekami… Takie wiecie – medyczne klimaty. W tym wszystkim jest jednak jakaś słodycz. I to jest ta część wspólna. W przypadku chmurki i mgiełki tej słodyczy jest znacznie więcej. Jest lekko kremowa, mi się kojarzy nawet z taką delikatną, posłodzoną owsianką.
I ten nasz La Rive jest w połowie drogi między każdym z nich. Ma tę elegancję i szlachetność, ale jest jednocześnie przyjemnie słodkawy. Dodajmy do tego zaskakująco dobrą trwałość! Czuję go na sobie cały dzień, co jak na perfumy za około 30zł praktycznie się nie zdarza. Oczywiście trwałość to kwestia indywidualna, ale osobiście na skali trwałości, te postawiłabym je bardzo wysoko. Są też wyczuwalne przez otoczenie, ale przy tym nienachalne. Zapach kojarzy mi się z kobietami 30+, może Clean Girl lub w klimatach Light Academia. To zdecydowanie charakterystyczne perfumy i łatwo zapadają w pamięć!
Aura z Selfie Project
A co powiecie na zamiennik takiej klasyki jak Good Girl? Raczej większość osób kojarzy ten słynny bucik, ale na wszelki wypadek je opiszę. Moim zdaniem czuć tu przede wszystkim intensywne, białe kwiaty i migdały. Gdzieś w tle można wyczuć kawę i kakao, ale one w zasadzie tylko ocieplają kompozycję. Jest słodko, wieczorowo, intensywnie i kobieco. To jeden z tych „duszących” zapachów. Tutaj krótka piłka, bo świetną alternatywą będzie ta zielona Lattafa. Nie są identyczne, bo zamiennik jest mniej trwały, łagodniejszy i bardziej kremowo-waniliowy. Nie mają też tak wyrazistego jaśminu. Jednak biorąc pod uwagę różnicę cenową, to warto przetestować.
Dorzucę tu jeszcze Aura z Selfie Project z Rossmanna, bo według mnie to lżejsza i świeższa wersja tego zapachu. Powiedziałabym, że to siostry, ale nie bliźniaczki. Podobne, ale nieidentyczne. Ta tanioszka nadaje się według mnie wersją na co dzień.
Joanna Krupa Yourself oraz Al Haramain
Nie może być odcinka o zamiennikach bez Toma Forda, więc już go sobie odhaczmy z listy. Wybrałam tutaj zapach Tobacco Vanille, bo uwielbiam te klimaty i o dziwo, jedna z jego inspiracji podoba mi się o wiele bardziej od oryginału! Ale najpierw o samym zapachu! Kojarzy mi się z baaardzo ciemną herbatą pełną fusów i aż gęstą od dodatków typu wanilia, miód, imbir, kakao, cynamon czy odrobina suszonych owoców. Jeśli piliście kiedyś herbatę z Zahir Kebab, to według mnie pachną podobnie! Tytoń w perfumach wypada dość miodowo, więc spokojnie – nie będziecie pachnieć petem.
Mam tutaj dwie propozycje zamienników: Joanna Krupa Yourself z Rosmanna oraz Al Haramain. Pierwszy jest według mnie bardziej faktycznie tytoniowy i ostrzejszy, podczas gdy arabski odpowiednik jest wyraźnie miodowy, słodszy i bardziej „przestrzenny”. Oba są wyjątkowo trwałe, mogą być wyczuwalne nawet przez cały dzień, ale to ten drugi jest mniej nachalny i przyjemniej unosi się w powietrzu. I tak – jest droższy, ale też czuć, że jego jakość jest znacznie wyższa, a nawet podoba mi się dużo bardziej od oryginału. Żaden z nich nie jest więc idealnym klonem, ale są na tyle blisko, że jeśli lubicie jeden, to pozostałe też powinny Wam pasować.
Moim zdaniem ten typ zapachu leży tak samo dobrze na kobietach, jak i mężczyznach, dlatego noszę go razem z mężem. Daje mi taki przyjemnie jesienny vibe. Dla Al Haramain robiłam kiedyś moodboard i myślę, że pomoże oddać klimat tego zapachu. Głęboki, korzenny, przyjemnie słodki i tworzący wokół nas aurę zapachu! I uwierzcie – zbiera komplementy!
Kayali Yum pistachio
A jak o komplementach mowa, to czas na Kayali Yum pistachio. Ojeju, z tym zapachem miałam ciekawą relację, bo na początku pomyślałam „yyy kurcze, jaki dziwny”, a teraz – ojeju, kocham! To pachnie jak słodkie, pistacjowe lody, ale bardzo skondensowane. Wyczuwam w nich też coś, co nazwałabym… Detergentową nutą. Ma coś z płynu do płukania, może być wręcz lekko gryzący. I tych perfum nie nosimy. To one noszą nas.
Kilka razy czułam je w przestrzeni publicznej i bardzo się wyróżniały. Właśnie nie tylko dlatego, że są intensywne, ale też tak charakterystyczne. Oczywiście wzięłam się za szukanie odpowiedników i mam 3 kandydatów, a wśród nich mojego ulubieńca. Wybrałam: Zara Moonlight Whisper, Paris Corner Khair Pistachio oraz Lattafa Pride Affection. Wszystkie są bardzo podobne, ALE! Zara ma najsłabszą trwałość. Sam zapach jest też najmniej podobny, bardziej kardamonowy i „miękki”. Też śliczny, ale trochę odbiega od reszty.
Drugie perfumy są najbardziej zbliżone zapachem, ale za to według mnie trochę płaskie i zbyt jednostajne. Mam wrażenie, że ta syntetyczna, detergentowa nuta jest tutaj najbardziej drażniąca. Aczkolwiek to wciąż ładne perfumy. Więc siłą rzeczy, według mnie wygrywa Lattafa.
Zapach troszkę różni się od oryginału bo jest nieco bardziej orzechowy i mleczny, ale przede wszystkim – ma genialne parametry! Jest intensywny, trwały i zostawia za sobą ogon zapachu. Myślę, że moodboard dobrze odda jego klimat. To takie lody pistacjowe wymieszane z płynem do płukania! Jeśli nie macie wprawionego nosa, to możliwe, że w ogóle nie odczujecie między nimi różnicy i każdy będzie tak samo dobry.
Lattafa Eclaire
A teraz coś dla fanów absolutnej słodyczy! Karmel, mleko, wanilia i miód – czyli viralowe Bianco Latte! Kocham ten zapach, uwielbiam takie słodziaki, ale przyznaję, że perfumy tej marki mają w sobie coś, co mnie troszkę drażni. Ja to nazywam nutą benzyny. Dlatego bardzo się cieszę, że znalazłam alternatywę, która jest dla mnie jeszcze lepsza! Jeszcze słodsza, jeszcze trwalsza i jeszcze wspanialsza! Czyli Lattafa Eclaire.
Ile ten zapach zgarnia komplementów! Mam wrażenie, że otoczenie go kocha! Byłam przez niego już parę razy zaczepiana i pytana czym tak słodko pachnę! Na mnie ten zapach trzyma się w zasadzie dopóki go nie zmyję albo nie wypiorę ciuchów. Nie dziwię się, że internet oszalał na ich punkcie bardziej, niż przy oryginale. One są jak jego udoskonalona wersja. Moim zdaniem must-have dla osób, które chcą pachnieć jak cukierki-krówki.
Może kontrowersyjnie, ale dodam, że jest tylko jeden słodziak, którego kocham bardziej. To karmelowy Paris Corner Tylko huh… On ma pewien problem…. Bywa nazywany pieczarką, bo jak się pewnie domyślacie – potrafi dawać grzybem. Moim zdaniem czuć to tylko z korka, albo bardzo blisko skóry. Mój flakon po paru miesiącach praktycznie wywietrzał z tego zapachu i na mnie pachnie jeszcze lepiej i dłużej niż poprzednicy.
I to nie tylko moje zdanie. Raz nawet jakiś pan na rowerze krzyczał, że pięknie pachnę, grupka dziewczyn w autobusie zastanawiała się czy wiozę jakieś ciasto, a raz zrobiłam z nim takie combo zapachowe, że dwie dziewczyny chodziły za mną po sklepie, bo myślały, że gdzieś stoją jakieś waniliowe świeczki. No ale „pieczarą” jest nazywany nie bez powodu. Sugerowałabym więc zacząć od odlewki. Najlepiej jak jeszcze ktoś ma flakon, który odstal, bo wtedy te perfumy pokazują całą swoją moc. Są realistycznym, ciągnącym się karmelem z mlekiem. Jak karmelowe mleczko z tubki Kocham je. I to mimo początkowej pieczary.
Sweet Romance od Pani Walewskiej
Teraz mam propozycję, gdzie oba zapachy nie są zamiennikami i powstały niezależnie, ale są bardzo fajnymi „siostrami”. Jeśli lubicie takie czyste, kwiatowo – cytrusowe klimaty, to może kojarzycie Cacharel Amor Amor. Nie są jakieś szczególnie drogie, ale może zainteresuje Was informacja, że bardzo podobny zapach, a nawet moim zdaniem ładniejszy, możecie znaleźć już za 20zł! Serio! Tą perfumową siostrą jest Sweet Romance od Pani Walewskiej.
Wiem, że marka kojarzy się ze starszymi paniami, ale dajcie im szansę. Pachną ślicznie i do tego są wyjątkowo trwałe jak na takie nuty! W pierwszej chwili czuję cytrusy, głównie grapefruita, a później trochę brzoskwini i czyste pranie. To zapach bardzo dziewczęcy, świeży, czysty i absolutnie nie pachną tanio. Jakby im zmienić nazwę i opakowanie i postawić obok jakiegoś Diora, to nikt by pewnie nie ogarnął, że to tak tani produkt. Swoje kupiłam przy okazji zakupów w Biedronce i była jeszcze wersja biała, która pachniała jak mydło w kostce. Polecanko!
Lattafa Nebras
Mam też świetny zamiennik perfum Billie Eilish, czyli Lattafa Nebras. I myślę, że mogę tu mówić typowo o zamienniku, bo podobieństwo określiłabym na jakieś 95%. Kiedy psikniecie go pierwszy raz, pamiętajcie żeby dać mu chwilę, bo to jeden z największych transformersów. W pierwszej chwili uderza nas świeży, trochę cierpki i kwaśny zapach. Według nut to mandarynka i czerwone jagody, ale dużo osób odbiera go jako miętę. Ten zapach towarzyszy nam od kilku do kilkunastu minut – w przypadku Lattafy jest to trochę dłuższe, a później mamy transformację!
Zapach zaczyna robić się waniliowo-kakaowy i w tej formie utrzymuje się już długo. Powiedziałabym nawet, że to jedne z trwalszych perfum – ale jak zawsze – to kwestia indywiudalna (Spongebob z tęczą jak rozkłada ręce). Uważam też, że nie są typowo kobiece i w zależności od osoby mogą wybrzmiewać bardziej… neutralnie. To wciąż słodki zapach, ale nie taka typowo budyniowa wanilia. Raczej ciemna, elegancka, więc nie zaliczyłabym ich do „waniliowców”. Dla mnie to zapach czekoladowego ciasta z naturalnymi ozdobami. Dokładnie tak, jak na obrazku. A niektórzy mówią, że pachną im jak czekoladki after eight. Ciekawe jak pachną u was.
Jeanne Arthes
Zdaję sobie też sprawę, że bardzo dużo osób szuka zamiennika mgiełki Sol De Janeiro nr 62 – to ładny, waniliowo-ciasteczkowy zapach z odrobiną pistacji, ale uważam, że został przehajpowany, a jego zamienników często szuka się na siłę i byle podpiąć znany produkt. Trochę się przejadł. Ale znalazłam jedne perfumy, które faktycznie są podobne, tanie i znacznie trwalsze od mgiełki. I jest to propozycja od Jeanne Arthes. One bywają np. w DM czy mniejszych drogeriach. Podobieństwo określiłabym na jakieś może… 90%.
Gdybym nie miała ich jednocześnie pod nosem, to pewnie powiedziałabym, że są takie same. Różnią się chwilę po psiknięciu, a później już uderzają w niemal identyczne klimaty. Mgiełka jest trochę świeższa i kwiatowa, a ta baryłka jest jej skondensowaną wersją jak gdyby na mleku kokosowym. Oba to takie słodkie, przyjemne ciasteczka, ale to tańszy zamiennik wygrywa pod względem ceny i trwałości. Wciąż to nie jest trwałość całodniowa, ale stosunek ceny do jakości jest świetny!
A czym Wy chcielibyście pachnieć? Jakich zamienników poszukać? Dajcie znać w komentarzu!
A kto ma skórę, łapka w górę! Dziś się z Wami żegnam, buziaki paaa!
Śledź Krainę Składów na YouTube, Instagramie, TikToku i Facebooku!