Peeling, kwasy, enzymy- co wybrać dla swojej cery?

Jak złuszczać skórę? Jaki peeling jest najlepszy i co warto wybrać? Wybrać peeling enzymatyczny czy kwasowy? Na te i inne pytania odpowiadam w tym wpisie!


Niniejszy wpis zawiera płatne lokowanie produktów marki Eveline Cosmetics. Tego typu współprace pozwalają nam na dostarczanie wysokiej jakości treści, które mogą zainteresować naszych czytelników. Dziękujemy za zaufanie i wsparcie!


Ten wieczór nadszedł. Ty tego nie chcesz, ale czujesz, że musisz… Nadszedł czas PEELING. Co tym razem wymyśli Twoja skóra? W DZISIEJSZYM ODCINKU KOŁO FORTUNY DECYDUJE CO ODWALAMY NA TWARZY! Zostawcie subika i dzwonaaa.

Też byłam w takiej sytuacji. Wprost nie cierpiałam peelingów, a złuszczanie kojarzyło mi się ze stresem. Nie miałam pojęcia, czy wszystko będzie ok, czy kolejnego dnia obudzę się z wysypem. Ale wcale nie musi tak być! Teraz złuszczanie to nie tylko peeling i pokażę Wam jak na luzie wejść w temat. Bo uwierzcie, że to jest kaaaawał tematu, ale zebrałam Wam tu wszystko w prościutkiej formie.


Po co robić peeling?


Najpierw warto się zastanowić – po co nam w ogóle to złuszczanie? Myśleliście nad tym? Bo korzyści jest sporo, zobaczcie sami!

Po 1. Wsparcie skóry skóry skłonnej do wyprysków.
Złuszczanie pomaga odblokować ujścia gruczołów łojowych i zmniejsza ich widoczność, a także ogranicza ilość zaskórników. Na dłuższą metę reguluje przetłuszczanie i zapobiega nowym wypryskom. Tu najbardziej lubię kwasy salicylowy i azelainowy – jednak te w kosmetykach bardziej wspierają złuszczanie i są pod tym względem bardzo łagodne. Z typowego złuszczania lubię np. kwas migdałowy lub enzymy. One również są z tych łagodniejszych. Wybieram takie rozwiązania, bo z doświadczenia wiem, że przy agresywniejszych skóra potrafi reagować „podskórnymi wulkanami”. Moim zdaniem lepiej działać delikatniej, a częściej. Możecie dać znać, czy Wam też się robią takie podskórne bulwy i jak sobie z nimi później radzicie.

Po 2. Poprawa struktury i kolorytu skóry.
Czyli złuszczanie wyrównuje jej powierzchnię, spłyca drobne blizny i może stymulować skórę do regeneracji, co też wpływa na jej gładkość. – i tu najlepszy jest kwas glikolowy. Aczkolwiek on jest tym najtrudniejszym do opanowania ze względu na małą cząsteczkę, ale inne kwasy z grupy AHA też będą tu mile widziane. One sprawdzą się także w przypadku rozjaśniania przebarwień, gdzie już pojawia się pigment. Czyli są np. blado brązowe. W przypadku takich po wypryskach, lepszy będzie kwas azelainowy i azeloglicyna.

Po 3. Poprawa efektywności pielęgnacji.
Czyli złuszczanie sprawia, że inne składniki lepiej się wchłaniają, skóra łatwiej pozwala się nawilżyć, staje się rozświetlona i miękka. Tutaj często najlepiej sprawdzają się kwasy z grupy PHA czyli np. glukonolakton albo kwas laktobionowy.


Jak często potrzebujemy złuszczania?


To zależy. Oczywiście później szerzej to poruszymy, ale ogólnie mamy coś takiego jak Turn Over Time. Czyli proces odnowy naskórka – no bo on się sam z czasem wymienia. U zdrowej osoby to trwa przeważnie około 28 dni. ALE u dzieci działa to jeszcze szybciej, więc zazwyczaj nie potrzebują żadnego złuszczania – przynajmniej do okresu dojrzewania.

Z kolei u osób ze skórą dojrzałą, ten proces się wydłuża, a naskórek pogrubia, więc one mogą potrzebować tego złuszczania częściej. Nie ma więc jednej reguły. Moim zdaniem nie ma też co trzymać się sztywnych ram typu “peeling raz w tygodniu”, bo to się potrafi szybko rozjechać jak koń na lodowisku.

Póki co, wszystko brzmi pięknie i łatwo! ALE nadmiar złuszczania też nie jest dobry. Może powodować podrażnienie i wysyp z podrażnienia – czyli tzw. kaszkę, utrudniać jej regenerację, zaburzać barierę hydrolipidową czy np. uwrażliwiać.
Szczególnie zdradliwa jest właśnie ta „kaszka”… Bo niektórzy mylą ją z zapchaniem i przez to złuszczają jeszcze bardziej, a to tylko pogarsza sprawę. Dlatego nigdy nie pytajcie „co na kaszkę” – bo to może oznaczać… Wszystko. Chodzi o podrażnienie, zapchanie, może rogowacenie, alergię… No musicie najpierw mieć przynajmniej podejrzenie od czego mogła się zrobić albo co to jest. Sama „kaszka” nic nie mówi.


Rodzaje złuszczania.


Ok – przechodzimy dalej. Kiedy mówimy o złuszczaniu, pewnie myślicie o peelingu – i tak było przez długi czas, ale aktualnie złuszczanie może odbywać się niemal na każdym etapie pielęgnacji. Możecie mieć także złuszczające żele, toniki, sera, czy nawet kremy.
Wykształcił się więc kolejny podział: na złuszczanie „klasyczne” czyli poprzez peelingi ok. raz w tygodniu, oraz mikrozłuszczanie – czyli łagodniejsze, częstsze i w postaci kosmetyków do codziennego lub prawie codziennego użytku. Można też łączyć, wiadomo.

Omówmy peelingi. Mamy: mechaniczne, czyli z drobinkami, które po prostu ścierają naskórek, enzymatyczne, które “rozkładają” białka wiążące martwe komórki naskórka, co ułatwia ich usunięcie – i to trwa troszkę dłużej, więc ich efekt widać dopiero po jakimś czasie – i mamy peelingi kwasowe, które rozpuszczają to, co trzyma te martwe komórki razem. Ten efekt może być znacznie szybszy i głębszy. Czasem te rodzaje się miesza.

W przypadku mikrozłuszczania zostają nam enzymy i kwasy, ale całość jest jeeeszcze łagodniejsza i rozłożona w czasie. Pamiętajcie też, że sam typ i stężenie kwasów nie świadczą jeszcze o ich mocy. Możecie mieć peeling z 5% stężeniem kwasu i tonik z 8%, a i tak tonik będzie łagodniejszy. To ze względu na pH produktu. Dlatego zawsze trzeba czytać zalecenia producenta. W większości przypadków peeling będzie najmocniejszym złuszczaniem, a krem najdelikatniejszym.


Problemy skórne i dobór odpowiedniego złuszczania.


Teraz przejdziemy sobie przez konkretne problemy skóry i wybierzemy jaki typ złuszczania oraz jakie produkty mogą być dla nas najlepsze. Każdy przypadek to w zasadzie temat na osobny odcinek, ale tu robimy skondensowaną wiedzę!

Przypadek 1. Wągry, zaskórniki, włókna łojowe i przetłuszczanie.

Dobrze, żeby w pielęgnacji pojawiły się przede wszystkim kwas salicylowy lub azelainowy. Może też być azeloglicyna. Przy skłonności do zapychania, można też pomyśleć o dorzuceniu złuszczania na etapie mycia. Wówczas peeling jest dodatkowym wsparciem, kiedy czujecie taką potrzebę a nie czymś, na co ta zapychająca się skóra czeka i się domaga.

Kosmetyk z kwasem salicylowym to np. esencja złuszczająca Asoa – możecie jej używać nawet co wieczór, lub dwa. Ten składnik wymaga regularnego stosowania, również profilaktycznie. On tak jakby “rozpuszcza” zaskórniki i naprawdę świetnie im zapobiega! Ale jeśli macie mocno zanieczyszczoną skórę, to raczej samodzielnie jej nie odblokuje lub będzie potrzebował dużo, dużo czasu.

Esencja

50zł/200ml

Krem 10%

35zł/50ml

Serum 8%

35zł/30ml

Serum 3%

21zł/30ml

W przypadku kwasu azelainowego, najlepiej postawić na np.  2-3x w tygodniu krem Skinimal, lub częściej serum Q+A, albo Isana. To ostatnie jest jest tak łagodne, że można stosować nawet rano. Jest też najlepsze dla nastolatków. I możecie sobie to tak rozplanować, żeby w pielęgnacji były oba kwasy. Może np. w inne dni. Przy złuszczaniu jest tak, że trzeba wszystko wyczuć.

A dodatkowo jako peeling, możecie przetestować np. nowość z Eveline Cosmetics. Zawiera połączenie aż 3 rodzajów kwasów, a także enzym – papainę. Całość została wzbogacona olejkiem z drzewa herbacianego, niacynamidem, oraz wyciągiem z wąkroty azjatyckiej. Cały kompleks złuszczający ma stężenie 23 000 ppm – i takie jednostki zawsze warto sobie przeliczyć, bo oznacza to 2,3%. I to już nie brzmi tak przerażająco. Obecność niacynamidu wskazuje także, że pH produktu jest wyższe, więc powinien być łagodny nawet dla wrażliwszych skór. Bo te kwasy będą dalej działać, po prostu łagodniej i bardziej antybakteryjnie. W tym schemacie mamy sporo złuszczania, więc nie ma co szaleć.

Ta seria jest szersza i znajdziecie tu w zasadzie całą pielęgnację, ale polecam wybrać 1-2 produkty, żeby też nie przegiąć. To łagodne złuszczanie nawet dla początkujących i pozwala bez większych przygód zapoznać się z całą ideą mikrozłuszczania. Stężenia są niewielkie, pH podwyższone, więc głównie skorzystamy z działania antybakteryjnego.

19,99zł/75m
11zł/75ml
11zł/75ml

Jeśli wolicie mocniejsze złuszczanie, to klasycznie polecam peelingi z serii Shot. Do wyboru jest kwasowy i enzymatyczny. Ten drugi możecie już znać, bo wiele razy go polecałam. To tania, dość łagodna i skuteczna opcja. Moja skóra bardzo źle znosi peelingi, a przy tym nic niepokojącego się nie dzieje.

Jeszcze przypomnę, że przy zaskórnikach zamkniętych nie używamy peelingów z drobinkami. Mogą powodować mikrouszkodzenia, „roznosić” wypryski i utrudniać gojenie. Pamiętamy też o nawilżaniu i łagodzeniu, bo jak na każdym etapie będziemy złuszczać i matowić, to możemy bardzo szybko zniszczyć naturalną barierę ochronną skóry.

Przypadek 2. Poprawa kolorytu i struktury.

Jeśli nie macie wyprysków, czerwonych śladów i skóra nie jest wrażliwa, a Waszym problemem jest przede wszystkim nierówna struktura i zabrązowione przebarwienia, to najlepszy jest kwas glikolowy. On wielu cerom sprawia problem, bo jego cząsteczka jest malutka przez co dociera głębiej, a więc ten efekt złuszczania jest intensywny i szybko widoczny. I tu moim zdaniem najskuteczniejsze są typowe peelingi lub toniki

Przyznam szczerze, że peelingi z kwasem glikolowym to coś, czego nie stosuję bo moja skóra jest na to zbyt wrażliwa, więc nie polecam tego na początek, ale za to znam bardzo dobre toniki np. Skinimal i Eveline. One są świetne również na rogowacenie mieszkowe. Czyli jak macie na ciele taką „gęsią skórkę”, która nie schodzi – to mogą naprawdę pomóc. To może być game-changer. W ogóle dajcie znać, czy chcecie jakiś odcinek o pielęgnacji ciała.

30zł/200ml
14,99zł/200ml
35zł/40ml

Jeśli zależy Wam bardziej na kolorycie, dodaniu skórze blasku i osiągnięciu efektu z gatunku Glass Skin, to dobrym pomysłem na początek będzie seria Orientana Hello Papaja. Opiera się na witaminie C i enzymach, więc jest łagodnie ale z dnia na dzień powinniście zauważać jak ta cera „ożywa” i zaczyna być promienna.
Super sprawdzą się także złuszczające toniki albo kwas azelainowy. On też bardzo dobrze wpływa na koloryt, nawet u tych wrażliwszych cer.

→ Koreańska pielęgnacja

Przypadek 3. Zwiększenie efektywności pielęgnacji.

Jeśli macie wrażenie, że do tej skóry „nic nie dociera”, wydaje się zmęczona, ale gdy stosujecie klasyczne peelingi, to szybko się podrażnia… To może czas na kwasy z grupy PHA. To najłagodniejsza grupa kwasów, która przy okazji może poprawiać nawilżenie skóry i stymulować procesy regeneracyjne.

Produkty z tymi kwasami mogą być więc bardzo delikatne i w typowo złuszczających kosmetykach zwykle są dodatkiem, a nie tym głównym składnikiem aktywnym. Jeśli chcecie wesprzeć pielęgnację delikatnym kwasem, który przy okazji podbije nawilżenie, to możecie przetestować np. Bandi Pure Care z glukonolaktonem. To tonik nawet do codziennego stosowania.

38zł/230ml
40zł/100ml

Jeśli wolicie coś mocniejszego, ale żeby jednak wykorzystywało kwas PHA, to sprawdźcie tonik Lynia – tutaj mamy aż 15% glukonolaktonu! To jest ciekawy produkt bo działa jak peeling, używamy go jak toniku a ma formułę serum. W jego przypadku zaczynamy od stosowania raz w tygodniu i jeśli skóra dobrze reaguje, możemy stosować go co około 3 dni. Najbardziej polecam go skórze dojrzałej, bo przez jego wielotorowe działanie, może rozwiązywać kilka problemów jednocześnie. Głównie przyda się to takiej poszarzałej, grubszej, trudnej do nawilżenia skórze.

I teraz pytanie do Was – czy któryś z tematów rozwinąć jeszcze bardziej? Np. konkretny kwas, typowe mikrozłuszczanie?
Bo przygotuję wszystko co chcecie, tylko piszcie mi zawsze czego potrzebujecie.
A kto ma skórę, łapka w górę! Dziś się z Wami żegnam, buziaki paaa!
Śledź Krainę Składów na YouTubeInstagramieTikToku i Facebooku!