Nowości ROSSMANN wiosna-lato (co warto kupić?)

Drogeria Rossmann dwa razy w roku zasypuje nas całym mnóstwem nowości kosmetycznych i właśnie przyszedł ten czas!
Na półki trafiło duuużo ciekawych produktów. Na co warto zwrócić uwagę? Sprawdźmy!
Omówmy krótko te najciekawsze propozycje!

BeBio

Z nowości tej firmy można ułożyć sobie teraz całą pielęgnację twarzy! Większość produktów jest do tego nieperfumowana i zapowiada się na świetne propozycje dla wrażliwszych cer.

Na półki trafiły między innymi produkty do mycia twarzy.
Płyn micelarny i żel (nie zawiera cocamidopropyl betaine)



Płyn micelarny zawiera ekstrakt z opuncji figowej, kwas hialuronowy i sok z aloesu
A żel spodobał mi się, ponieważ zawiera bogatą w minerały sól morską a także hydrolat i ekstrakt z herbaty.
Oba produkty są nieperfumowane. Mogą być dobrą opcją dla większości osób. Mnie najbardziej ciekawi ta sól morska, bo mam wrażenie, że jest troszkę niedocenianym składnikiem.

W serii znajdziemy też tonik

bebio rossmann
20zł/200ml


Ze składem prostym, ale przyjemnym. Zawiera np. przeciwzmarszczkowy ekstrakt z opuncji figowej, nawilżający kwas hialuronowy i łagodzący aloes.

Są jeszcze trzy naturalne pomadki do ust, każda po 10zł

Wszystkie bazują na oleju rycynowym, słonecznikowym i z awokado. Składem nie różnią się między sobą jakoś szczególnie, więc wybrałabym po prostu ulubiony zapach.

No i są jeszcze kremy. Na dzień i pod oczy (nieperfumowany)



Zapowiadają się na takie standardowe naturalne kremy. Składy są ładne, wskazują raczej, że produkty będą po tej delikatnej stronie. Głównie zadziałają w nich różnego typu oleje i kwas hialuronowy. Można spodziewać się podobnej jakości jak w przypadku balsamów do ciała.

Jest jeszcze serum olejowe.

bebio rossmann
40zł/30ml


Zawiera np. skwalan, olej słonecznikowy oraz olej i ekstrakt z opuncji figowej. Zakładam więc, że to będzie dość lekkie serum, nawet jak na olejową formułę.


Soraya Kombucha

Kombucza to taki napój ze sfermentowanej herbaty. Ten składnik fajnie wspiera odporność naszej skóry.
W tej serii znajdziemy:
płyn micelarny, peeling (drobinki z łupinek orzecha) i żel do mycia twarzy (zawiera Cocamidopropyl Betaine)

Esencję nawilżającą, coś w stylu tej z serii plante, trzy różne kremy. Zestaw trzech miseczek do twarzy i produkty do ciała – Serum i żel





Myślę, że to będzie taka troszkę alternatywa dla serii Plante. Te produkty fajnie wpisują się w najnowszą modę dbania o mikrobiom skóry i wspierania jej naturalnej bariery ochronnej. Takie produkty są bardzo uniwersalne. Fajnie, że tak jak w serii zbożowej, kremy mają większą pojemność niż standardowe.


Faceboom


Różową serię znają już chyba wszyscy, a teraz pojawiła się fioletowa, nastawiona na rozświetlenie.
Znajdziemy tutaj:
Kremowe masełko do demakijażu, które działa podobnie jak olejki z emulgatorem.

Piankę z rozświetlającymi ekstraktami owocowymi (zawiera Cocamidopropyl Betaine)
Peeling w saszetce, maseczkę rozświetlającą i krem nawilżająco-rozświetlający



Jeśli podobała Wam się poprzednia seria faceboom i chcielibyście wypróbować coś nowego, to będzie fajny pomysł. Mam tutaj tylko takie tyyyci zastrzeżenia.
Jest tu całkiem sporo ekstraktów z cytrusów i ananasa. Ostatnio zwróciłam uwagę, że wiele skór ich nie toleruje, a naprawdę rzadko się o tym wspomina.


Pomyślałam, że troszkę wzbudzę tutaj Waszą czujność. To są super składniki, fajnie, że firma po nie sięgnęła, tylko niektóre osoby po nich „wysypuje” a później krąży opinia, że produkty zapychają, a nie do końca tak jest. To częściej kwestia uczuleń i podrażnień niż faktycznego zapchania.


No i nie jestem do końca przekonana co do peelingu w saszetce. Wolałabym tubkę. Mam wrażenie, że mamy nadmiar takich jednorazowych produktów.


Fluff


To ta firma ze słodkimi kosmetykami jakby ktoś nie kojarzył. To marka-siostra Nacomi.
W każdym razie nowościami tutaj są:
Toniki, serum do ciała. I „chmurki” czyli balsamy do ciała.



Sprawdzając składy, zwróciłam uwagę na dwie rzeczy – pierwsza jest taka, że te produkty mają bardzo wyjątkowe składniki, które ciężko znaleźć w konkurencyjnych kosmetykach


A po drugie – chyba mocno postawiono tutaj na różnorodne formuły. Tę markę nazwałabym taką ciekawostką dla fanów pielęgnacji.
Nie wiem czy zostawałabym dłużej przy tych produktach,
ale to jest coś ma się ochotę kupić po prostu z ciekawości. I to dobrze, bo zachęca do eksperymentowania.

Tołpa

Rozszerzono moim zdaniem najfajniejszą serię czyli Pure trends. Jeśli już ją znacie i lubicie, to znajdziecie sporo nowości, ale wyróżnię tutaj to, co mnie samą najbardziej zainteresowało czyli:
delikatną piankę micelarną (nie zawiera cocamidopropyl betaine), krem-żel matujący i płyn micelarny



Te kosmetyki troszkę się wyróżniają. Np. Żelowy krem, wydaje się bardzo lekki – ale czy będzie się rolował? Albo czy będzie odpowiednio zrównoważony i nie będzie dawał tępego wykończenia? Takie formuły są bardzo kłopotliwe i naprawdę trudno zrobić taki kosmetyk.
Albo pianka! Żel z tej serii jest podobno super, więc ciekawe czy pianka mu dorówna.

Ale nie to jest według mnie najciekawsze jeśli chodzi o Tołpę! Pojawiła się nowa seria „authentic”
Póki co zawiera tylko cztery produkty.
Płyn micelarny
7A

Żel do mycia twarzy (nie zawiera Cocamidopropyl Betaine) Peeling (25zł/150ml)
I tonik z kwasem glikolowym (25zł/200ml)



Te produkty mają bardzo króciutkie składy, są nieperfumowane i według producenta, odpowiednie dla alergików. Według mnie super ciekawostka! Jak ktoś lubi proste składy i konkrety, to może być seria warta przetestowania!

OnlyBio

Ritualia
To spora seria produktów, która chyba będzie powoli wypierać tę poprzednią w zielonych opakowaniach. W każdym razie krótko przedstawię te produkty.

Olejek do demakijażu
bazuje na oleju ze słodkich migdałów i z pestek brzoskwini. Zawiera też emulgator, dzięki czemu produkt będzie dużo łatwiej zmyć. W ogóle chyba w środku faktycznie są płatki róż, co uważam za naprawdę ciekawe i śliczne.

Drugi produkt to pianka do mycia twarzy (nie zawiera Cocamidopropyl Betaine)
Bardzo, bardzo prościutka i delikatna.

Z produktów do mycia twarzy jest jeszcze peeling pestkowy, ale nie jest on typowo mechaniczny, ponieważ zawiera też papainę czyli enzym.

Następny jest tonik (30zł/150ml) który głównie opiera się na hydrolacie różanym i z białej herbaty

Na taki tonik możemy nałożyć serum cytrusowe
W tym produkcie poza naturalnymi substancjami bogatymi w witaminę C, możemy znaleźć także jej olejową formę (Ascorbyl Tetraisopalmitate). Jest ona wyjątkowo cenna, bardzo skuteczna, świetnie wspiera barierę hydrolipidową i rozjaśnia przebarwienia.

Jest też serum olejowe figa, śliwka (50zł/30ml)
Ehm. Figa śliwka, ale uwaga, bo tych olejów jest w składzie dość mało.

Główną rolę odgrywa tutaj olej z pestek brzoskwini, migdałowy, z awokado, a dopiero gdzieś tam niżej te tytułowe.
Ale spokojnie bo dla fanów oleju śliwkowego też coś później będzie. Sama bardzo lubię ten olej.

Wracając do serii mamy jeszcze dwa kremy do twarzy i jeden pod oczy

Zapowiadają się naprawdę fajnie, szczególnie jeśli lubcie naturalne kosmetyki.

Są bardzo bogate w oleje roślinne, ekstrakty i prbiotyki. Są to propozycje raczej dla cer suchych lub dojrzałych, niż tłustych i trądzikowych, ale sama chyba bym zaryzykowała. Spodobały mi się.

Jest też jeden produkt do ciała i twarzy, czyli krem brązujący. Oraz produkty typowo do ciała czyli olejowe serum i olejek rozświetlający z drobinkami. I spokojnie, drobinki nie są brokatowe.



Jeśli chodzi o onlybio, to nie jest jedyna seria!
Pojawiła się jeszcze dwie i wow… naprawdę jest tego dużo.

Face Balance


Kolejna seria nazywa się Face Balance i jej motywem przewodnim są adaptogeny, czyli w skrócie takie substancje wspierające odporność na czynniki zewnętrzne w stylu smog itd.

W tej serii znajdziemy delikatny płyn micelarny z aloesem.
Enzymatyczną piankę do mycia buzi (nie zawiera Cocamidopropyl Betaine)
Peeling z drobinkami
Złuszczający tonik z cytrusami i kwasem glikolowym (ogólnie z kwasami AHA)
Do tego aż trzy sera:
Rozświetlające z witaminą C (AscorbylTetraisopalmitate )
Zwężające pory z niacynamidem i zieloną herbatą
i nawilżające z olejem ze słodkich migadałów, pestek brzoskwini i bakuchiolem.

I taka uwaga – bakuchiol może piec i troszkę podrażniać. Wiem, że często mówi się inaczej, ale sprawdziłam to także na własnej skórze.

A wracając do OnlyBio to są jeszcze dwa kremy.
Rozświetlaajcy z olejem ze słodkich migdałów, olejową formą witaminy C i żeń-szeniem
Oraz krem mikrozłuszczający z masłem shea i odrobinką złuszczającej papainy.

Cała seria jest bardzo „miejska”. Taka dostosowana pod powietrze i zanieczyszczenia miasta, szybsze tempo życia itd. Te kosmetyki mogą spodobać się również nastolatkom. Substancje aktywne są tutaj dobrane w taki sposób, że są skuteczne, ale nie wymagają też jakiejś specjalnej uwagi. No może poza bakuchiolem, bo tak jak wspominałam, on potrafi być troszkę kłopotliwy.

Onlybiokombucha

I przechodzimy do ostatniej serii Onlybio czyli kombucha. Tak, znowu kombucha. Zrobiła się niesamowicie popularnym składnikiem, bo zawiera wiele witamin. I tak jak seria pierwsza, czyli ritualia była bardziej dla cer suchych, tak ta z kombuchą powinna być super dla cer tłustych i trądzikowych.
Znajdziemy w niej 6 kosmetyków. Czyli

Matujący płyn micelarny
Piankę do mycia twarzy (nie zawiera Cocamidopropyl Betaine)
Peeling z drobinkami i papainą
Maseczkę glinkową w tubce
Tonik antybakteryjny z niacynamidem i hydrolatem z białej herbaty
I lekki krem matujący



Cała seria zapowiada się naprawdę ciekawie. To może być super propozycja dla nastolatków, ponieważ substancje aktywne w tych produktach są jednocześnie delikatne i skuteczne.
Fajnie, że nie stawiali tutaj na kwasy, dzięki czemu kosmetyki są bardziej przystępne. Nawet dla mnie, bo za kwasami nie przepadam i mam ten problem, że dość ciężko mi znaleźć produkty jednocześnie dla cery wrażliwej i trądzikowej. Tak więc tę serię chętnie bym przetestowała. Dodatkowy plus za maseczkę w tubce.

W końcu zostawiamy OnlyBio i przechodzimy do kolejnych firm.

Miya i AA

Tutaj krótko wspomnę, że same produkty takim nowościami nie są, ale w końcu trafiły do Rossmanna. Czyli np. produkty Miya
czy Bielenda Eco Sorbet



Na półki trafiła też nowa, niacynamidowa seria AA. Składa się ona z
Mgiełki, Serum i trzech kremów. Dwóch do twarzy i jednego pod oczy


Ta seria w przeciwieństwie do poprzedników nie jest jakaś super-naturalna, ale to też jest ok. Przede wszystkim fajnie, że w końcu mamy wybór wśród niższych stężeń niacynamidu. Nie musi być go dużo, aby dobrze działał, więc cieszą mnie takie stężenia jak 5%


Ta seria może być fajna zarówno do cer trądzikowych, jak i potrzebujących ujednolicenia kolorytu czy drobnego wygładzenia.
Wiem, że najczęściej wspominam o regulującym działaniu niacynamidu, ale to także świetny składnik przeciwzmarszczkowy.


Wracając do naturalnych produktów, to pojawiło się kilka nowości Venus Nature czyli
Wspomniany wcześniej olej śliwkowy, olej z borówek

Oraz dwa masła roślinne.
Jaśminowe i aloesowe



Jeśli chodzi o oleje, to są to faktycznie ich czyste wersje bez żadnych dodatków, natomiast masła już nie.
Jaśminowe bazuje na oleju migdałowym i mieszance olejów roślinnych, a aloesowe zawiera olej kokosowy.
Czy to minus? Dla mnie nie, pewnie wypróbowałabym je do włosów.

Dajcie znać czy planujecie coś przetestować!
A jeśli film Wam się podobał, to pamiętajcie o łapce w górę!
Dziś się z Wami żegnam, buziaki paa!