NOWOŚCI ROSSMANN- pielęgnacja twarzy/pielęgnacja skóry 2024

Przegląd nowości Rossmann-  kosmetyki azjatyckie (koreańska pielęgnacja), nowe kosmetyki Eveline, tanie kremy SPF (krem z filtrem) i więcej!

Co nowego pojawiło się na półkach drogerii Rossmann? W tym sezonie pojawiło się kilka świetnych propozycji! M.in. coś dla skóry tłustej i skłonnej do zaskórników, kosmetyki azjatyckie a nawet poszerzenie znanych i lubianych linii! Sprawdźmy czym warto się zainteresować!
Witajcie w Krainie Składów. Zapraszam Was na przegląd nowości, bo jest co pokazywać!

Catch a Tiger

A zaczniemy od prawdziwej petardy! Pamiętacie jak było mi przykro, że wycofują Seboom, bo brakuje zrównoważonych kosmetyków dla skóry tłustej i z zaskórnikami? Pff.. Możecie o nich zapomnieć, bo teraz mamy coś lepszego! W KOŃCU stacjonarnie pojawiła się marka Catch a Tiger! Bardzo, ale to bardzo się z tego cieszę, bo często polecam te produkty, a ciężko było je kupić. Ich jakość i skuteczność w swojej cenie są rewelacyjne.

To marka należąca do Eeny Meeny, więc jeśli znacie, to wiecie o jakim poziomie tutaj mowa. Dla tych co nie wiedzą – bardzo wysokim poziomie. Te kosmetyki sprawdzą się bez względu na wiek, ale moim zdaniem to idealna propozycja na start dla nastolatków z pierwszymi wypryskami. Te kosmetyki są świetnie zrównoważone. Regulują, ale nie przesuszają. Oczyszczają, ale nie zaburzają bariery hydrolipidowej. Ta marka wie co robi i świetnie łączy naukę i naturę.

28,49zł/100ml
12zł/10ml

Jeśli miałabym wskazać największą perełkę, to zdecydowanie polecam tonik. Świetnie wycisza wypryski, ogranicza zapychanie i reguluje przetłuszczanie bez przesuszania. Przy regularnym stosowaniu potrafi też zmniejszyć widoczność porów.

W składzie mamy m.in. niskie stężenie niacynamidu, składniki wspierające mikrobiom i ekstrakty z kurkumy, czystka czy tymianku.

Zdecydowanie zwróćcie też uwagę na żel punktowy. Ta mała tubeczka jest wyjątkowo wydajna, bo żel przypomina formułą aloes, więc niewielka ilość wystarcza na pokrycie dużego obszaru skóry. To oznacza tyle, że sprawdzi się nie tylko na twarzy ale też na plecach.

W składzie znajduje się kwas salicylowy i ponownie – całe mnóstwo ekstraktów, które razem działają przeciwzapalnie i antybakteryjnie. U mnie to sprawdza się szczególnie na podskórnych, niemożliwych do wyciśnięcia zaskórnikach.
Ogólnie wśród produktów są jeszcze kremy, serum oraz żel i emulsja do mycia twarzy. Wszystkie są na tyle fajne i zrównoważone, że to jedna z bardzo niewielu linii, które moim zdaniem można stosować w całości bez kombinowania. To jest szczególnie ważne dla nastolatków, którzy jeszcze nie wiedzą co i jak można łączyć, a tą serią – o ile nie mają uczuleń – mogą wiele zdziałać.

Koreańska pielęgnacja

Dobra, o tych się rozgadałam bo akurat znam, ale przechodzimy dalej. I wygląda na to, że Rossmann będzie miał dział z kosmetykami azjatyckimi. Dobry ruch, bo akurat pod tym względem zostawali troszkę w tyle. Cieszy mnie też to, że dostęp do tych najciekawszych firm będzie znacznie ułatwiony! Mam tu na myśli Cosrx, Beauty of Joseon czy chociażby Missha. Już wcześniej były dostępne pojedyncze produkty, ale teraz faktycznie będzie w czym wybierać.

75zł/50ml
150zł/50ml
100zł/50ml

Tutaj pokazuję to akurat na przykładzie kremów z filtrem, bo to właśnie te azjatyckie są uznawane za jedne z najlepszych. Ale! Muszę trochę trochę uspokoić te zachwyty, ponieważ według mnie, za mało mówi się o tym, że koreańska pielęgnacja nie koniecznie sprawdzi się na naszych cerach. Chodzi tutaj o inne środowisko i pewne różnice w budowie czy zachowaniach skóry.

Chciałabym przede wszystkim ostrzec przed kosmetykami do mycia. Z tego co sprawdzałam, testowałam i czytałam, to mogą być one za silne na nasze standardy. Często te „myjadła”, czy kuszące, gęste pianki to po prostu mydła, które są dla nas zbyt odtłuszczające. Mogą one zaburzać barierę hydrolipidową a na dłuższą metę nawet uwrażliwiać. Dlatego ostrzegam, że nie wszystko będzie takie super, a jednak ceny niskie nie są.

Pamiętajcie też żeby nie ulegać narracji typu, że skoro coś jest zza granicy, to lepsze. Wtedy przypomnijcie sobie, że w Japonii to Ziaja jest droga i uznawana za niezwykle skuteczną, a u nas to najniższa półka. W drugą stronę często to też tak działa.

AA LaaB

Wracając do „naszych” kosmetyków, to mamy nową linię AA Laab. Po sukcesie różowej powstała żółta, oczywiście z witaminą C. Te nowe serie wydają mi się być bardziej… Zaawansowane i ciekawiej sformułowane, niż linie standardowe. To taka różnica jak między Bieleną a Bielendą Pro.

W każdym razie mamy tutaj 4 produkty: piankę, serum, krem oraz SPF. Wszystkie zawierają witaminę C w formie olejowej oraz ekstrakt z yuzu. W omawianiu skupię się jednak na witaminie.

Boo… Warto wiedzieć, że ta pochodna jest szczególnie cenna i uniwersalna. Przede wszystkim jest stabilna i można ją dowolnie komponować z innymi składnikami aktywnymi. Tzn. możecie ją łączyć np. z kwasami, niacynamidem czy retinolem i nic tam sobie nie wejdzie w drogę.

50zł/30ml
23/150ml
50zł/40ml
50zł/50ml

Dodatkowo jest dobrze tolerowana nawet przez skórę wrażliwą. To najbardziej przystępna forma działająca nawet w niskich stężeniach. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli oczekujecie od niej rozjaśnienia przebarwień, to raczej tylko tych świeżych i biorąc pod uwagę dłuższe stosowanie. Ona potrzebuje czasu. Ale za to zdecydowanie pomoże ochronić skórę przed pojawieniem się nowych przebarwień, więc jeśli macie do nich tendencję, to może być świetny wybór. Oczywiście najbardziej ciekawi mnie krem z filtrem więc jak przetestujecie to dajcie mi znać jak się sprawdza!

Jeśli macie dojrzałą skórę, to zwróćcie jeszcze uwagę na czerwoną serię od tej marki. Serum bazuje na silikonie, ale domyślam się, że to kwestia dopasowania formuły do opakowania, bo ma wbudowany masażer. To ma znaczenie, ponieważ skóra nie powinna być ciągnięta, a silikon pewnie umożliwi łatwy i skuteczny masaż. Oczywiście mamy tam też dodatkowe składniki aktywne, które zadziałają nieco głębiej.

50zł/40ml

Clochee

89zł/50ml

Kolejne nowości mamy od Clochee. Ta firma kojarzy mi się z treściwszymi formułami dostosowanymi do osób… Tak raczej 30-40+. Tutaj jest podobnie. Oczywiście możecie używać ich bez względu na wiek, bo to tylko sugestia, ale myślę, że te formuły, zapachy i składniki odżywcze spodobają się najbardziej tym „dorosłym” odbiorcom. Wśród nowości mamy 4 kremy, w tym dwa z filtrem i tutaj chciałam pokazać ten z SPF50.

To filtr chemiczny z dodatkami pielęgnującymi, więc nie wymaga nakładania pod spód dodatkowego kremu. Możecie, nie musicie. Wstępnie uważam, że tak jak wcześniej, to również będą kosmetyki dla dojrzalszej skóry, która lubi składniki pochodzenia naturalnego, ale nie boi się nowoczesnych rozwiązań jak chociażby filtry chemiczne.

Tołpa

Teraz przechodzimy do takiego sporego bloku firm „Bielendowych”. Bo do Bielendy aktualnie należy też Soraya, Tołpa, Dermika, czy od niedawna również Miya.
Zacznijmy może od Tołpy, bo tu mamy jedną, nową linię w pomarańczowych opakowaniach. Jestem ciekawa jak teraz zostanie pokierowana marka, bo troszkę wygląda to tak, jakby celowali teraz w wyższą półkę. Wydaje się, że na szczęście w parze idzie też technologia.

60zł/30ml
64zł/30ml

Wśród tych nowości również otrzymujemy krem z filtrem! Pojemność jest niestety malutka, więc jestem ciekawa czy będzie wart tych pieniędzy. W linii jest też krem pod oczy, serum rozjaśniające i drugi produkt który chcę pokazać, czyli serum wypełniające. Producent odważnie chwali się na opakowaniu wynikami badań, które wskazały wypełnienie zmarszczek nawet o 30%.

Brzmi super, ale wiecie – jedne zmarszczki są mimiczne, inne z przesuszenia, grawitacyjne itd… Więc bez sprecyzowania to nie ma co się napalać. Ale produkty wyglądają dobrze i jestem bardzo ciekawa tego ich składnika łączącego ekstrakt z torfu i naskórkowego czynnika wzrostu. To może być godne uwagi.

Soraya

Soraya z kolei chyba już na dobre przywarła do niższej półki cenowej, bo znowu otrzymaliśmy ciekawe produkty za niewielkie pieniądze. Tym razem 3 kremy, 3 sera i 2 produkty do ciała. Raczej standardowy zestaw: nawilżenie, skóra tłusta i przebarwienia. Odgrzewany kotlet? No tak, ale może będzie dobry. Poprzednie serie miały wielu fanów, ja też je polecałam, więc można spodziewać się fajnej jakości.

Tutaj wybrałam duet nawilżający. W składach znajdziemy trehalozę, betainę, nawilżający kwas poliglutaminowy czy nawet cenną ektoinę. Wygląda to bardzo dobrze, ale skład to jedno, a działanie jednak trzeba sprawdzić na skórze. Myślę, że warto będzie testować, ale pamiętając, że to jednak tanie produkty i nawet przy ich świetnym składzie, nie ma co porównywać ich do kosmetyków z wyższymi stężeniami od topowych firm.

20zł/30ml
18,49zł/50ml

Chciałabym się jednak przyczepić i jest to zarzut do większości firm prowadzonych przez Bielendę. A mianowicie – dlaczego aż tyle nowości? Dopiero polecałam „nową” linię Soraya Chlorofil i już nie ma jej w sklepach. A co będzie teraz ze skin Boost? Te sera są świetne i tanie, ale chyba zbyt podobne do nowości, aby były sprzedawane jednocześnie? Znowu znikną?

Do żadnych kosmetyków nie można się przyzwyczaić, bo sezon – dwa i nie ma. Rozumiem, że taki może być plan biznesowy, bo ciągle coś się dzieje, ale z drugiej strony właśnie przez to już mało kto czeka i się ekscytuje. To wręcz trochę… Męczące. I coraz częściej można wyłapać formuły na zasadzie kopiuj-wklej, a z tego robi nam się coś w stylu fast-beauty, czyli takiego „Fastfooda” wśród kosmetyków.

Bielenda

Koniec narzekania… A może i nie? Ale teraz czas na samą Bielendę. Pierwsza seria to Marine Care. Jej założenie to łączenie składników „morskich” jak np. algi i woda morska z witaminą C, która przewija się w serii jako stabilna pochodna etylowa, oraz „podstawowa” czyli kwas askorbinowy. A jest krem z filtrem? Oczywiście, że jest i to dobrze, bo w końcu będzie w czym wybierać.

37zł/40ml
30zł/50ml

To filtr mieszany z antyoksydantami i składnikami nawilżającymi, więc nie wymaga dodatkowego kremu pod spód.

Ciekawi mnie też hydro-krem, bo mamy tutaj określenie „skraplający” i chodzi o efekt wilgotnej skóry. I tu pytanie do Was – chcielibyście żeby Wasza skóra wyglądała na mokrą? Nie czulibyście się z tym źle? Bo ja np. pewnie czułabym się jak spocona i nieświeża, więc zastanawia mnie czy to faktycznie efekt, który się wielu osobom podoba, czy raczej sztuczny trend? Oczywiście po wpisaniu w googla wygląda to pięknie, ale tam „mokra” skóra to raczej efekt rozświetlacza na podkładzie.

Wydaje mi się, że w pielęgnacji to da jednak inny rodzaj błysku i może wyglądać po prostu na… pot. Obawiam się, że to trend dla bezproblemowej skóry i to podejście zrozumie pewnie wiele osób, które chociaż raz walczyły z przetłuszczaniem.

Ogólnie to raczej spoko kosmetyki, po prostu raczej nie dla mnie.

Seria Ozon

Druga seria jako motyw przewodni ma… Ozon. Część osób może się zastanawiać, że jak to, przecież ozon w pielęgnacji jest raczej czymś złym, bo ma silne właściwości oksydacyjne, czyli może szkodzić skórze bo uwalnia wolne rodniki. I tak i nie. Bo czym innym jest ozon w atmosferze, a czym innym w kontrolowanych warunkach. Tutaj mamy styczność z ozonowaną oliwą.

Gdy ozon jest wprowadzany do oleju roślinnego, reaguje on z pewnymi wiązaniami tłuszczowymi, tworząc ozonidy. Te związki mają unikalne właściwości, w tym potrafią np. wspierać regenerację czy działać przeciwzapalnie. Więc nie ma czego się bać.

A ta seria jest bardzo rozbudowana, bo to aż 10 produktów, z których można ułożyć pełną pielęgnację. Sera, kremy, maseczki itd. Cena jest wyższa jak na standardy Bielendy, ale to zrozumiałe ze względu na bardziej zaawansowane składniki i z tego, co zauważyłam to niestandardowe opakowania jak małe sera z dwoma dozownikami. To fajna ciekawostka, bo to kosmetyki z dwoma fazami, które trzeba pomieszać.

40zł/15ml
40zł/15ml
40zł/15ml

Wstępnie podoba mi się też krem SPF 50 z filtrami mieszanymi, i bardzo ciekawy – a przy okazji opłacalny – wydaje się tonik z tej serii. Zaciekawił mnie ze względu na składniki wspierające mikrobiom. Często mówi się o barierze hydrolipidowej, ale mikrobiom jest również bardzo istotny. Czasem w uproszczeniu są nazywa się go „dobrymi bakteriami” – to jednak duży skrót, ponieważ tutaj nie chodzi o dobre, czy złe mikroorganizmy, a bardziej o harmonię między nimi. I ten mikrobiom wpływa np. na odporność skóry na czynniki zewnętrzne, na procesy regeneracyjne czy odpowiednie pH.

37zł/40ml
22zł/100ml

Moim zdaniem nie ma co w ciemno oceniać tej serii, bo to w końcu coś nowego i ciekawego, a nie kopia istniejącej serii, więc warto dać szansę.

Miya

Przechodzimy do nowego nabytku Bielendy czyli Miya. Nie wiem czy na te nowości mieli akurat jakiś wpływ, bo to chyba trochę za szybko, ale niektóre produkty doczekały się odświeżenia.

40zł/30ml
50zł/30ml

I mamy też nowości takie jak rozszerzenie serii z witamina C. Pojawiła się np. pianka i maska z witaminą. Poza tym jest też serum z peptydami.

 40zł/100ml
40zł/50ml
40zł/30ml

Akurat produkty do twarzy Miya robi dobrze, więc myślę, że można testować niemalże w ciemno, szczególnie maseczki mają jedne z najlepszych. Tylko warto czekać na promocje bo są na tyle często, że nie ma co się rzucać i przepłacać. Jeszcze ciekawostka! Wiecie, że Miya robi też perfumy? Ale tu dla odmiany jest kiepsko. Według mnie pachną niesamowicie tanio.

→Sprawdź nowości 2024 z Biedronki!

Eveline

To nie koniec nowości, bo mamy jeszcze Eveline. Już Wam wspominałam, że troszkę testowałam i jestem bardzo zadowolona, bo rozszerzyli moją ulubioną serię. Np. pojawił się tonik, który w odczuciu przypomina esencję z koreańskich maseczek w płachcie. Przy cerze tłustej pewni może zastąpić serum! Trochę przypomina mi nawet kultowe esencje od Uzdrovisco.

17zł/200ml
33zł/50ml

Jest też mega leciutki krem z nawilżającym kompleksem NMF. Sprawdzi się szczególnie w przypadku skóry mieszanej i możliwe, że tłustej bo nie zostawia wyczuwalnego filmu. Drugiej wersji z ceramidami niestety jeszcze nie miałam, ale też spróbuję przetestować.

A z największych hitów są dwa nowe sera! Pierwsze Z ceramidami, witaminą B12 i kwasami tłuszczowymi, które typowo wspiera regenerację i barierę hydrolipidową. Oraz drugie serum do cery naczynkowej, które świetnie sprawdza się również na świeże przebarwienia po wypryskach.

40zł/30ml
40zł/30ml

Peelingi Eveline

Będę testować jeszcze peelingi, bo to jedne z tańszych opcji z tak fajnymi składami. Jestem ciekawa czy nie będą dla mnie za mocne, bo przeważnie bardzo źle reaguje na takie produkty. Aktualizacja – przetestowałam enzymatyczny i jest świetny! Skóra jest delikatnie wygładzona, pory wydają się mniej widoczne i nie podrażnił, a nawet wyjątkowo po nim nie spuchłam.

17zł/75ml
17zł/75ml

Ogólnie, ze wszystkich nowości polecam Wam co następuje: jeśli szukacie czegoś na wypryski i macie skórę tłustą, to z całego serduszka polecam Catch a Tiger. Przy skórze takiej 20+ zwróćcie szczególną uwagę na nowości Eveline albo żółte AA. Natomiast jeśli chcecie spróbować jakiejś ciekawostki, to podwójne serum z Bielendy. Może mi też uda się je przetestować!

Które z nowości najbardziej Wam się spodobały? A może już zdążyliście coś przetestować? Będę wdzięczna nawet jeśli podzielicie się pierwszymi wrażeniami.

Hasło odcinka to #nowość. A kto ma skórę, łapka w górę!
Dziś się z Wami żegnam, buziaki paa!
Śledź Krainę Składów na YouTubeInstagramieTikToku i Facebooku!