Moje HITY kosmetyczna – krem do twarzy, serum nawilżające!

HITY KOSMETYCZNE z mojej kosmetyczki! Świetny krem do twarzy i pod makijaż, serum nawilżające, serum rozświetlające, krem na zaskórniki (wągry) itp.


Niniejszy wpis zawiera płatne lokowanie produktów marki Veoli Botanica Tego typu współprace pozwalają nam na dostarczanie wysokiej jakości treści, które mogą zainteresować naszych czytelników. Dziękujemy za zaufanie i wsparcie!


Witajcie w Krainie Składów! W tym odcinku podsumuję moje nowe, kosmetyczne odkrycia, z których jestem bardzo zadowolona! Produkty będą różnorodne zarówno pod względem rodzaju jak i ceny. Czasem potrzebuję takiego odcinka do wygadania się co zużywam na bieżąco i może już podpowiecie mi po co sięgnąć jako następne? W każdym razie lecimy bo mam tu naprawdę fajne rzeczy!

Simply Nature

60zł/30ml

Zacznijmy od… nawilżającego serum. A dokładnie ULTRA nawilżającego serum od Simply Nature, czyli marki należącej do Clochee. Dawno nie miałam styczności z ich produktami, więc można powiedzieć, że odkrywam je na nowo. I serum było dobrym wyborem na początek!

Chociaż ma mleczną formułę, a w składzie znajdziemy oleje roślinne, to produkt należy do tych powoli wpijających się w skórę. Dobrze się z nim pracuje, bo nie ma tendencji do szybkiego zasychania i pozwala bez problemu zaaplikować krem.

Wiecie, niektóre sera są fajne, ale zanim odkręcicie kolejny słoiczek to już zaczynają ściągać skórę. Ja wtedy troszkę panikuję i zaczynam nakładać wszystko byle jak. Tak więc doceniam kiedy jest czas na reakcję i właśnie mleczne formuły to ułatwiają.

Serum faktycznie nawilża i delikatnie rozmiękcza skórę. Wszystko po nim dobrze się wchłania i nie zdarzyły się problemy z rolowaniem. Zaskoczył mnie też zapach, bo jest wyjątkowo cukierkowy, jak landrynki!

LaQ

50zł/30ml

To śmieszny zbieg okoliczności, bo w planach miałam używanie „księżniczkowego” serum z LaQ, które ma bardzo podobną formułę i ten sam, słodki zapach, ale nie dokończyłam testów, bo zaczęło mnie trochę szczypać.

Oddałam je za to mojemu narzeczonemu żeby się nie zmarnowałoi wiecie co? U niego efekt jest niesamowity. Od kiedy go znam, nie miał jeszcze tak pięknej cery jak po tym serum. Zupełnie zniknął szarawy koloryt, skóra zrobiła się mięciutka, wygładzona i nabrała zdrowego blasku.

Więc polecam, bo chociaż mi się nie sprawdziło, to jestem pod wrażenia efektu u Maćka, a skład jest na 5 z plusem! W serum jest olejowa witamina C, pantenol, niacynamid, mocznik czy ekstrakty roślinne. Tak więc ja używam sobie tego pierwszego, a Maciek „księżniczkowego” i oboje sobie pachniemy jak cukiereczki.

Veoli Botanica

Kolejne odkrycie to krem na dzień od Veoli Botanica! Na pudełku ma napisane Have a Nice Face… co bardzo przypomina tytuł mojej ulubionej piosenki, więc plusik za sentyment. ALE! Główny plus to cudowne wykończenie. Przy nim nie potrzeba już żadnej bazy pod makijaż, bo sam świetnie wygładza, nawilża i zostawia buzię mięciutką w dotyku!

99zł/50ml

Na początku zmartwiła mnie formuła bo wydawała się ciężka, ale po nałożeniu zachowuje się jak druga, lepsza skóra i nie czułam obciążenia. Jeśli chodzi o skład, to jest wypchany olejami i ekstraktami roślinnymi, więc od razu działa przeciwzmarszczkowo. To nie jest ten typ kremu wygładzającego, który po zmyciu nie zostawia po sobie śladu.

W tym przypadku zostaje nawilżenie, delikatne ujędrnienie i ujednolicony koloryt. A mimo treściwej formuły nie zaostrzył trądziku, ani nie nasilił przetłuszczania. Czuję się z nim zaskakująco komfortowo.

Veoli Botanica świeczki do masażu i pielęgnacji

A wiecie, że marka wypuściła jeszcze świeczki do masażu i pielęgnacji? Opowiem o tym w ramach ciekawostki bo też mi się spodobały. Zwykle macie świece jakieś parafinowe, sojowe czy rzepakowe, a tutaj na początku składu jest mięciutkie masło shea, przez co świeczka szybko się rozpuszcza.

Palimy ją około 10 minut, gasimy, czekamy chwilę żeby nie parzyła, ale była przyjemnie cieplutka i tym masujemy skórę. To bardzo przyjemne uczucie! Jak masełka do ciała tylko na gorąco. I jak coś, to nie zastyga na skórze jak wosk, więc nie zrobicie tym sobie niechcianej depilacji. To działa jak bogaty balsam, który można wmasować. Wszystko ładnie się wchłania.

89zł/100ml
89zł/100ml

Do wyboru są dwa zapachy: słodki czekoladowy i świeży jak bergamotka i… Śliwka? Może brzoskwinia? Coś w nim owocowego i właśnie się dowiedziałam, że to morela. Byłam blisko.. Podobno to jest ten sam zapach co w ich olejku, w którym pływają płatki róży, ale nie wiem, olejku jeszcze nie testowałam.

S.O.S Yumi

Ale zrobiło się miło i fajnie to teraz pomarudzę. No w końcu zapowiadałam przecież krem, który dosłownie uratował mi tyłek. I nie żartuję. Tylko muszę Was wprowadzić w to całe zamieszanie.

Chodzi o to, że zawsze kupowałam te same podpaski (P1) i nagle coś się w nich zmieniło. Może jakoś przez pomyłkę kupiłam podobne, nie wiem, ale te miały siateczkę a wcześniejsze wydaje mi się, że nie… W każdym razie… Jak one mnie STRASZNIE odparzyły! Chyba nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, a na pewno nie w takim stopniu!

25zl/50ml

Byłam w nich tylko na krótkim spacerze, a do domu już wracałam ze łzami w oczach i szpagatami. W domu zaczęłam szukać czegoś co pomoże… Krem nivea nic nie dał,a ja myślałam że przez tydzień będę jeść obiad na stojąco! XD Już rozważałam – dzwonić do ginekologa czy nie? No TROCHĘ GŁUPIA SYTUACJA!

Ale! Na szczęście robiłam niedawno porządki w kosmetykach i znalazłam krem S.O.S Yumi Baby. On niby nie jest na takie sytuacje i nie polecam używać go w taki sposób. Po prostu to była niedziela a ja nie miałam nic innego. Na szczęście – pomogło. Niemal od razu.

Po tych przygodach stwierdziłam, że jak już jest otwarty to zużyję. I przyznam Wam, że to serio bardzo fajny, łagodzący krem! W dodatku wyjątkowo nie ma okropnej, tępej formuły jak większość kremów dla dzieci i ślicznie pachnie słodkim jabłkiem i rabarbarem. Później jeszcze pomagał na podrażnienia po depilacji, jakieś otarcia. Świetna sprawa! Na takie okazje trzymam kremy dla dzieci, ale chciałam się przy okazji poskarżyć na zdradzieckie podpaski.

Catch a Tiger

34,90zł/100ml

Ehh… To może teraz coś prostego i przyjemnego, czyli tonik Catch a Tiger do cery trądzikowej i tłustej. Traktuje go jak bazę pod resztę pielęgnacji i dodatkowe wsparcie, bo pomaga wyciszać jakieś drobne wypryski i uspokaja przetłuszczanie.

W jego składzie znajduje się sporo ekstraktów np. z tymianku, kurkumy, brzozy, czystka czy rozmarynu – to typowo przeciwtrądzikowa i regulująca mieszanka, więc tonik nakładam też na plecy i radzi sobie świetnie. I jak coś, to tygryski są marką-siostrą EenyMeeny, to trochę gwarancja jakości.

Sprawdza się nawet w takim połączeniu jak przedstawiłam czyli najpierw tonik, później nawilżające serum i krem Veoli. Jak pojawiają się jakieś wypryski to do gry wchodzi następny produkt…

Health Labs

130zł/30ml

Czyli krem z kwasem azelainowym od Health Labs. Jest drogi i to boli, ale z drugiej strony jeśli coś działa na moje wypryski, a szczególnie na bolące wulkany, to mogę przeboleć. Na szczęście nie zużywa się tak szybko, bo wystarczy nakładać go co 3 dni i sama robię to tylko w miejscach gdzie występują wypryski albo nawet punktowo. Tak więc wystarczy mi na dłuższy czas.

→Odbudowa bariery hydrolipidowej!

Skinimal

35zł/50ml

To w sumie silniejsza wersja mojego ulubionego kremu z kwasem azelainowym od Skinimal, o którym mówiłam jakieś milion razy. Oba są super, ale ten pierwszy radzi sobie z zaskórnikami jak retinol, tylko szybciej i bez konieczności budowania tolerancji. Oczywiście to nie jest zamiennik retinolu, ale efekt, który się osiąga przy wypryskach jest według mnie porównywalny. I co dla mnie najważniejsze – pomaga też przy podskórnych wulkanach!

Q+A

65zł/250ml

A i mam też coś fajnego do ciała! Parę razy mówiłam, że o nim wspomnę i w końcu jest ten moment. Czyli kilka słów o świetnym balsamie z kwasem salicylowym! Nie wiem czy już wiecie, ale marka Q+A w końcu weszła do Hebe! Czekałam na to, tak jak na firmę ASOA i w końcu się udało.

W każdym razie ten balsam jest polecany skórze trądzikowej. Możecie przetestować go na plecy czy ich dolnej części jeśli występują tam wypryski, ale ja niemal w całości zużyłam go na nogi. I jeju chyba nigdy nie miałam jeszcze tak bezproblemowej skóry w tym miejscu!

Zwykle po depilacji występowało swędzenie i wysypka, a przy regularnym stosowaniu tego balsamu + olejku po depilacji od Hagi, problem znacząco się wyciszył. Może nie do 0, ale to była wyraźna różnica.

Teraz używam jeszcze żelu z kwasem salicylowym i też jest nieźle, więc możliwe, że dokupię jeszcze jedno opakowanie. Chociaż kluczem jest tutaj chyba sam kwas salicylowy i regularność. Regularność z podkreśleniem.

A w tym odcinku poproszę o hasło #klucz. A kto ma skórę, łapka w górę!
Dziś się z Wami żegnam, buziaki paaa!
Śledź Krainę Składów na YouTubeInstagramieTikToku i Facebooku!