Kosmetyki na lato! Wakacyjny niezbędnik

Lato to moja ulubiona pora roku!

Przygotowałam dla Was zestawienie kosmetyków, które uprzyjemnią Wam wakacje. Ale nie tylko! Chciałabym też ostrzec Was przed pewną wakacyjną pułapką kosmetyczną. Jesteście ciekawi? Zapraszam!

Zacznijmy od przydatnych produktów!

Kremy z filtrem

kosmetyki na lato - nacomi

Oczywiście to podstawa! Już wiele razy poruszałam ich temat, więc tutaj na szybko wyróżnię kilka produktów.

Nacomi to tania i świetna propozycja. Krem okazał się wyjątkowo komfortowy. Z tanich filtrów, ten jest moim zdaniem najlepszy.

(35zł/50ml)

Drugi produkt – BasicLab. To już takie „top” SPFów. Od niedawna mamy do wyboru jeszcze lżejszą wersję i bardzo ją polecam. Jeśli w czasie wakacji nie chcecie rezygnować np. z kwasów czy retinolu, to ten krem będzie najlepszą propozycją, bo chroni wyjątkowo dobrze!

(120zł/50ml)

ALE jeśli bardzo aktywnie spędzacie czas i musicie mieć krem do zadań specjalnych, to zdecydowanie polecam Manaslu z SPF50. Jest tłusty, ale trzyma się skóry jak żaden inny (85zł/40ml).

Jeśli chodzi o filtry do ciała, to ostatnio polubiłam Zenova (Action) albo sunozon z Rossmanna. Tu aż taka wybredna nie jestem.

(14zł/200ml, 29zł/200ml)

Coś pod krem z filtrem

Latem szczególnie lubię mieć jak najlżejszą pielęgnację, dlatego pod swój krem z SPF często nakładam tylko żelowy tonik z uzdrovisco.

Ale możecie wypróbować też inne esencje! Szczególnie polecam wybrać coś albo z witaminą C, albo coś typowo „mikrobiomowego”. Typu soraya kombucha, SkinTra, Bielenda professional czy Gift of Nature itd.

te wszystkie ’-biotyki” oraz witamina C bardzo lubią się z SPFami. Tak jakby „podbijają ich działanie”, szczególnie w ochronie przed wolnymi rodnikami.

Czyli tak w skrócie są jeszcze bardziej przeciwzmarszczkowe.

29zł/150ml, 18zł/200ml, 75zł/100ml, 60zł/200ml, 23zł/30ml (*serum)

Nagły przesusz!

kosmetyki na lato - tofu milk

No zdarza się. Czasem przychodzi wieczór, zmywamy pielęgnacje i czuć, że coś tu chyba sucho. No całej pielęgnacji nagle nie zmieniamy, więc polecę rozwiązanie na szybko, czyli maseczki.

Polecam trzymać sobie taką w zapasie, żeby szybciej zareagować.

Moje typy to dwie koreańskie maseczki z Mediheal. Są dostępne nawet w Rossmannie.

Pierwsza to wersja z tofu, którą już kiedyś szczegółowo omawiałam (10zł).

Ta maseczka jest pełna łagodzących i wzmacniających fermentów czyli postbiotyków. Ma też przyjemną, kremową i kojącą formułę. Ale! Zawiera też sporo olejków eterycznych. Jedne skóry je lubią, inne nie do końca, więc zachowajcie czujność.

kosmetyki na lato - medi heal

Druga maseczka jest typowo nawilżająca (11zł)

N.M.F w nazwie to skrót od naturalnego czynnika nawilżającego (Natural Moisturizing Factor).

W tym produkcie znajdziemy więc aminokwasy, cukry czy mocznik, które świetnie wspierają nawilżenie.

Ale nie brakuje w niej wyciągów roślinnych jak np. z oczaru wirginijskiego, wierzby białej, róży czy aloesu.

To bardzo przyjemna, nawilżająca mieszanka, która daje szybki efekt.

Samoopalacz

kosmetyki na lato - only bio

Sama nie używam, więc jeśli znacie jakiś super samoopalacze, to dajcie znać w komentarzach. Na pewno wiele osób skorzysta z Waszych recenzji.

Mnie ostatnio zainteresował OnlyBio Ritualia, bo skład wydaje się bardzo bogaty i pielęgnujący. Ale nie mam pojęcia jak sprawdza się w praktyce.

(37zł/250ml)

Oczywiście trzeba pamiętać, że samoopalacze zawierają DHA i to ta substancja odpowiada za nieprzyjemny zapach. DHA nie ma tego zapachu „samo z siebie”, tylko wynika on z reakcji między substancją a naskórkiem.

Olejek z drobinkami

kosmetyki na lato - pszaja ci

To idealny sposób aby podkreślić opaleniznę… Albo po prostu ładnie się błyszczeć.

Moim ulubionym olejkiem z drobinkami jest Przaja Ci. To malutka, śląska manufaktura. I ten produkt od nich jest przepiękny! Przede wszystkim to suchy olejek, więc nie zostawia nieprzyjemnej warstwy. Do tego pachnie bananem i truskawką.

Same drobinki dobrze trzymają się skóry, są wielowymiarowe i nie dają efektu jak taki płaski, tandetny brokat, tylko mienią się jak iskierki. Na żywo są bardziej złote <przebitka>.

I szczerze on na skórze daje efekt jak duuużo droższy produkt.

(37zł/50ml)

Aloes

Do maseczek, do włosów, do ciała, na przesuszenie… Kto co lubi. Jak lubicie aloes to na pewno wiecie co z nim zrobić..

Poza moim ulubionym, mega prostym żelem, chciałabym pokazać Wam jeszcze jeden, który niedawno odkryłam w drogerii Natura.

(20zl/75ml [naturalny!], 20zl/200ml)

kosmetyki na lato - eveline

Ten żel zawiera przede wszystkim aloes, ale także troszkę ekstraktu z zielonej herbaty, ogórka i kokosa. Ten żel ma wyjątkowo odświeżający zapach. Właśnie taki ogórkowy. Często jest w promocji (za ok.12zł) i jest fajną alternatywą dla Eveline, który według mnie jest za mocno perfumowany. A szkoda, bo w działaniu jest przyjemny.

Ja taki żel nakładam zawsze pod balsam do ciała.

(20zł/250ml)

Dezodorant

Ale nie taki zwykły! Taki pod pachy to każdy ma, a ja chcę zaproponować coś innego. Chodzi o produkt Arganove, to jakby mgiełka, ale z ałunem.

To bardzo delikatny produkt dlatego nie polecam go pod pachy. Za to świetnie nadaje się do ciała, jeśli macie problem z potliwością np. na dekolcie, plecach czy jakichś zagięciach na ciele (8zł/100ml)

Ten dezodorant sprawia, że pot nie jest taki „lepki” i szybciej wysycha. Może też ograniczać powstawanie wyprysków na ciele.

Są też specjalne wersje do stóp i one są troszkę mocniejsze.

Co ważne, te produkty za każdym razem mogą pachnieć nieco inaczej, ponieważ są naturalne i takie różnice to norma. (6zł/100ml, 10zł/100ml)

Kosmetyczne pro tipy

Poza kosmykami, muszę wspomnieć o czymś jeszcze.

Pamiętacie jak na początku mówiłam o kosmetycznej pułapce? Są nią plastikowe opakowania podróżne.

Kiedy produkuje się kosmetyk, to są wykonywane specjalne testy, w których sprawdza się, czy substancje nie wchodzą w reakcję z opakowaniem. Stąd problem polega na tym, że nie mamy pewności jak nasz kosmetyk zachowa się, kiedy przełożymy go do innego pojemniczka.

A już szczególnie, jeśli taki pojemniczek jest wątpliwej jakości np. z plastiku typu PET. Albo w ogóle nie ma oznaczenia, z czym też się spotkałam.

I wbrew pozorom to nie jest jakiś „wymyślny problem”. Sama kiedyś kupiłam opakowanie podróżne i na miejscu okazało się, że płyn micelarny z przezroczystego, stał się mętny i delikatnie zgęstniał. Więc naprawdę, uważajcie, a już szczególnie na takie pojemniczki no-name, od nich trzymałabym się jak najdalej.

Najbezpieczniejsze jest oczywiście szkło, ale wiadomo jak jest w podróży. Dlatego najbardziej polecam wybrać gotowe miniaturki lub próbki ulubionych produktów, a jeśli pobyt jest dłuższy, to czasem lepiej kupić coś na miejscu.

Pojemniczki – tu co łatwiej wyciąć

Jestem ciekawa, czy macie jakieś ulubione, wakacyjne kosmetyki? Dajcie znać w komentarzach.

A jeśli wpis Wam się spodobał, to będzie mi bardzo miło, jeśli podzielicie się nim w swoich social mediach! Dziś się z Wami żegnam, buziaki paaa!