Wielokrotnie prosiliście mnie o odcinki odnośnie pielęgnacji włosów… iii chociaż nie mam zamiaru zamieniać się w kanał włosowy, to właśnie mam świetną okazję aby przedstawić Wam trochę podstaw pielęgnacji. A tą okazją są… Nowości marki Yumi, które właśnie pojawiły się między innymi w drogerii Hebe!
Jest to cała seria do włosów! Szampony, odżywki i maski. Tak więc prezentując Wam produkty, przy okazji opowiem co i jak, abyście lepiej orientowali się we włosowych tematach.
Przejdźmy do konkretów!
Mycie
Szampon dobieramy przede wszystkim do potrzeb skóry głowy, ALE wybór ma oczywiście wpływ na całe włosy i to nie jest tak, że szampon tylko i wyłącznie myje. Gdyby tak było, to każdy by działał na nas tak samo.
W marce Yumi znajdziemy aż 4 propozycje szamponów (20zł/300ml).
Nawilżający, wygładzający, regenerujący i normalizujący.
Mają one bardzo przyjemną, żelkową formułę i mimo że są delikatne, to czuć że fajnie oczyszczają skórę i łatwo do niej docierają. I co bardzo ważne – nie swędzą mnie! Możliwe, że to zasługa dużej zawartości aloesu, który znajdziemy w każdym produkcie Yumi. Aloes ma działanie nawilżające i kojące, więc ma to sens.
A czym różnią się szampony?
Oczywiście w praktyce.
Szampon nawilżający jest bardzo fajny na przesuszoną skórę głowy i nawet przy delikatnym, suchym łupieżu. Oczywiście łupież to bardzo złożony problem i warto się nim poważnie zająć, ale ten szampon może się sprawdzić u osób, które mają do niego tendencję.
Szampon wygładzający, tak jak nazwa wskazuje… jest wygładzający. Ułatwia rozczesywanie i pomaga w wydobyciu blasku.
Wersja regenerująca świetnie wygładza i odbija włosy u nasady,
podobnie jak wersja normalizująca. Też ładnie odbija włosy, ale daje dużo większe poczucie czystej skóry. Co ciekawe, ten szampon jest wyjątkowo bogaty w ekstrakty roślinne! Np. z rozmarynu, arniki, szałwii, sosny i jeszcze wielu więcej. W każdym razie tworzy to świetną mieszankę do przetłuszczającej się skóry głowy i włosów. Iii wcale nie pachnie ziołowo, tylko mocno grejfrutowo! Ten szampon może troszkę wydłużyć czas między myciami.
I no właśnie – jak często myć? Otóż tak często, jak potrzebujecie. Kiedyś panował szkodliwy mit o tym, że włosy trzeba „przetrzymać”. Nie trzeba. A do tego łój jest pożywką dla bakterii! Dlatego myjcie tak często, jak potrzebujecie.
A jeszcze ciekawostka o tym składniku: Disodium EDTA – jest to substancja bardzo przydatna jeśli macie twardą wodę. Zapobiega ona powstawaniu osadu, który potrafi sprawiać, że włosy stają się szorstkie. Do tego przy twardej wodzie, szampony mogą się mniej pienić, a ten składnik to troszkę koryguje.
Odżywki
Dobieramy je do tego, jak zachowują się włosy na długości, czyli mniej-więcej od ucha w dół.
W tej serii do wyboru mamy (20zł/200ml):
odżywkę proteinową, emolientową i humektantową.
No fajnie… Ale co to w ogóle znaczy? Teraz często można spotkać się z czymś takim jak równowaga PEH i oznacza ona grupy składników, które mają różne funkcje i działanie na włosy.
P oznacza proteiny. Są to białka, które tak jakby wypełniają ubytki we włosie, przez co wzmacniają je i wygładzają. Często mówi się, że to takie „cegiełki”. Do protein zaliczamy takie składniki jak keratyna, jedwab, kolagen albo roślinne proteiny np. z owsa, ryżowe, sojowe itd.
Proteiny
Kiedy włosy potrzebują protein? Poznacie to najczęściej po tym, że włosy zaczynają się strączkować. Czyli przypominają tłuste, zlepione pasma. Mogą być też pozbawione objętości i przyklapnięte.
W odżywce Yumi znajdziemy proteiny roślinne z kukurydzy, pszenicy i soi. Są to proteiny o dużej cząsteczce, przez co są delikatniejsze.
Z innych składników odżywka zawiera też lekkie oleje takie jak z pestek winogron czy słonecznikowy, a także substancje nawilżające czyli np. aloes, glicerynę i ekstrakt z malin.
Zawiera więc wszystkie grupy składników, czyli jest to tak zwana odżywka „PEH” – brakuje nam tu kilku elementów układanki, więc wytłumaczmy teraz E czyli Emolienty.
Emolienty
Emolienty pewnie już bardziej kojarzycie. Są to składniki, które tworzą ochronną powłoczkę, zapobiegają utracie nawilżenia, sprawiają, że włosy są miękkie i gładkie. Emolienty stanowią też podstawę każdej odżywki i nie da się ich pominąć.
Emolientami są oleje, woski i masła roślinne, silikony czy alkohole tłuszczowe.
Jak poznać, że włosom brakuje emolientów?
Przeważnie są takim siankiem czy puchem. Lekkie, roztrzepane, suche i mogą się łatwo plątać.
Odżywka Yumi zawiera emolienty takie jak np. alkohole tłuszczowe, olej migdałowy, olej awokado, oliwa z oliwek czy olej słonecznikowy. Nie jest to jednak całkowicie emolientowa odżywka, ponieważ zawiera też nawilżający aloes i ekstrakty np. z gruszki, winogron i maliny.
Humentanty
Mamy proteiny i emolienty więc brakuje już tylko H. Czyli humektantów.
Humektanty to takie „nawilżacze”. Czyli gliceryna, miód, wszelkie cukry, aloes, mocznik itd.
Jak poznać, że włosom brakuje humektantów?
Będą one przeważnie matowe i oklapnięte.
W odżywce Yumi występują takie humektanty jak aloes, ekstrakt z malin, gliceryna, mocznik, glukoza itd. w ogóle w składzie jest cały kompleks NMF czyli bardzo fajnie.
Nie da się jednak mieć odżywki bez emolientów, tak więc tutaj też się znajdują np. alkohole tłuszczowe, olej słonecznikowy czy olej z pestek malin.
Wiem, że wydaje się tego dużo, ale spokojnie. Wszystkiego można nauczyć się w praktyce i obserwując włosy. Jeśli wyłapiecie sygnały, które wcześniej omówiłam, wystarczy zastosować odpowiednią odżywkę i sprawdzać efekty.
Pewnie zastanawiacie się „a to nie można mieć jednej odżywki?!” – no właśnie stąd wziął się mit, że włosy się do czegoś przyzwyczajają, albo że odżywka nagle przestaje działać. No właśnie ani nie przestaje działać, ani to nie jest przyzwyczajenie.
Po prostu włosy potrzebują równowagi między różnymi grupami składników, ale mają też na nie różną tolerancje. Niektórzy codziennie mogą używać protein, a u innych mogą zostać kompletnie wyeliminowane.
Trzeba troszkę się swoich włosów nauczyć.
A wracając jeszcze na chwilę do odżywek, to pachną przepięknie, a ich zapach potrafi utrzymać się na włosach. Uwielbiam wszystkie te zapachy, są takie cukierkowo-owocowe, że aż chce się używać!
I tu wtrącę, że jest jeszcze jedna odżywka, ale troszkę inna niż poprzednie. Jest to odżywka normalizująca, czyli do włosów, które mają problem z przetłuszczaniem (20zł/200ml).
I można pomyśleć, że przecież jeśli chodzi o przetłuszczanie, to problem zależy skóry głowy, więc to szampon ma więcej sensu… No według mnie, odżywka też jest świetnym pomysłem! Przecież włosy przetłuszczające się, łatwo obciążyć, albo nałożyć produkt zbyt wysoko i spotęgować efekt tłustych włosów. Taka lekka odżywka, jest więc bezpieczniejszą opcją. Dodatkowo może być nawet użyta jako tzw. „co-wash” czyli odżywka myjąca. Wtedy jeszcze większego sensu nabierają ekstrakty roślinne, które są zawarte w produkcie. Ale to już temat dla bardziej wkręconych.
Maski do włosów
A czym się rożni maska od odżywki? Tak ogólnie nie ma jakiegoś wyraźnego rozdzielenia. Przeważnie po prostu maski są cięższe i gęstsze, a odżywki lżejsze i bardziej płynne, ale generalnie jak sobie producent nazwie, tak jest.
W przypadku Yumi akurat odżywki były podzielone ze względu na PEH, a maski ze względu na porowatość.
Wiec wytłumaczmy co to takiego.
Co to jest porotwatość włosów?
Włosy dzielimy na nisko, średnio i wysokoporowate. Odnosi się to do struktury włosa. Niskoporowate są gładkie i śliskie, a ich łuski do siebie przylegają.
Po drugiej stronie są wysokoporowate czyli troszkę takie choinki, z mocno rozchylonymi łuskami. A średnio, to wiadomo, tak pośrodku.
Porowatość może się zmieniać w zależności od pielęgnacji i może być różna na całej długości. Innej porowatości mogą być u nasady, a innej na końcówkach.
Jak rozpoznać porowatość włosów? Najlepiej testami z internetu, zostawię Wam link w opisie. Od razu też ostrzegam, że testy ze szklanką wody są totalnie nic niewarte, więc nie będziemy nawet tego omawiać.
W każdym razie uogólniając to:
włosy niskoporowate najłatwiej tworzą błyszczącą taflę ale potrafią być oklapnięte.
Takie włosy najczęściej mają Azjatki i tak też warto sobie ten typ włosów kojarzyć. W ogóle ciekawostka – właśnie przez to, często europejkom nie pasują azjatyckie kosmetyki. Są dostosowane pod inne geny i warunki. Więc naśladując ich pielęgnacje włosów, niekoniecznie osiągniemy takie efekty.
Włosy wysokoporowate to trochę sianko. Często stają się takie przez rozjaśnianie, czy zbyt częstą stylizację pod wpływem wysokich temperatur. Przeważnie są też kręcone lub falowane.
A włosy średniopoorowate ma chyba większość. Takie włosy potrzebują przede wszystkim dbania o równowagę PEH.
A jakie składniki dobierać do porowatości? No i tu zaczyna się trochę jazda. O ile proteiny, emolienty i humektanty można łatwo sklasyfikować, tak przy porowatości jest ciężej, bo tu kierujemy się kwasami tłuszczowymi.
Bez problemu znajdziecie ściągi na zasadzie jaki olej dla jakich włosów, ale szczerze – jeśli nie jesteście bardzo wkręceni w temat, to spokojnie. To nie jest wyrocznia, a jedynie wskazówka i najwięcej daje po prostu testowanie.
Na szczęście maski Yumi trzymają się tych wszystkich internetowych zasad. Więc jest troszkę łatwiej. Omówmy je po kolei i przy okazji wytłumaczę jakieś przykłady.
Maski ze względu na porowatość
Maska do włosów niskoporowatych – Mamy tutaj tłuszcze nasycone czyli np. masło shea, olej kokosowy czy masło kakaowe (25zł/300m).
Jeśli dobrze dobierzecie maskę, to chyba najłatwiej z nią o efekt tafli, bo niskopory mają do niej większą tendencję. Ważne żeby włosów nie obciążyć. Jeśli macie tendencję do puszenia, to uwaga bo olej kokosowy potrafi zrobić puch!
Maska do włosów średniporowatych (25zł/300ml)
Tutaj stawiamy na oleje jednonienasycone i w składzie maski znajdziemy np. olej ze słodkich migdałów, rycynowy, awokado czy słonecznikowy.
Maska do włosów wysokoporowatych (25zł/300ml)
W przypadku wysokoporów stawiamy na oleje wielonienasycone i z tej grupy znajdziemy w masce np. olej z kiełków pszenicy, olej lniany, olej z wiesiołka i słonecznikowy… i tak, niektóre się powtarzają dlatego wspominałam, że jest trudniej.
W każdym razie polecam przede wszystkim testować. A testy tych produktów są wyjątkowo miłe ze względu na piękne zapachy i przyjemne formuły.
Cieszę się, że miałam okazję je przetestować przedpremierowo dzięki współpracy z Yumi. I pomyśleć, że tak świetną markę poznałam przez balsam czereśniowy!
Jestem ciekawa, czy lubcie dbać o włosy?
Jeśli wpis Wam się spodobał, to będzie mi bardzo miło, jak go udostępnicie dalej! Dziś się z Wami żegnam, buziaki paa!
* Film oraz wpis powstał we współpracy z marką Yumi. Ich produkty do włosów, znajdziecie między innymi w drogerii Hebe.