Tanie kosmetyki = tania pielęgnacja! W tym wpisie najlepszy krem do rąk, kosmetyki do pielęgnacji twarzy, termoochrona włosów, odżywka bez spłukiwania i więcej
Niniejszy wpis zawiera płatne lokowanie produktów Eveline Cosmetics. Tego typu współprace pozwalają nam na dostarczanie wysokiej jakości treści, które mogą zainteresować naszych czytelników. Dziękujemy za zaufanie i wsparcie!
Tanie i dobre kosmetyki. Świetne toniki, które podbiją działanie kolejnych etapów pielęgnacji, termoochrona do włosów za grosze, gadżety, a nawet i perfumy, które pachną drogo, a kupicie je w Biedronce! Witajcie w Krainie Składów! Przygotowałam dla Was zestawienie pełne tanich i dobrych produktów, które kupicie w sklepach typu Rossmann, Hebe, a nawet i Biedronka. Będzie też jeden online, z którego zrobimy mini-haul zakupowy.
Marion
A zaczniemy od sprayu termoochronnego firmy Marion. To taki zapomniany hit. Kiedyś miała go chyba każda włosomaniaczka – możecie napisać czy Wy też. Tani, lekki, dodaje włosom blasku i przy okazji ułatwia rozczesywanie. Skład – bez zaskoczeń – jest silikonowy, ale dość wyjątkowo jak na tego typu produkty nie zawiera „wysuszającego” alkoholu. Ma za to glicerynę.
Silikony w pielęgnacji włosów są przydatne, bo dobrze zabezpieczają łodygę i są przy tym komfortowe w użyciu. Polecam jednak stosować je tylko długości,a same końcówki można jeszcze dodatkowo zabezpieczyć kolejnym olejkiem. Dzięki temu nie będą one wymagały tak częstego podcinania. Niestety jak już końcówka się rozdwoi, to najlepiej ją obciąć, bo zniszczenia pną się do góry i wykruszają włosy. To często powód “utknięcia” na jednej długości podczas zapuszczania.
Jeszcze w kategorii takich ochronnych produktów, to z tej samej firmy mam odżywkę dwufazową bez spłukiwania. I Jest super. Pachnie morelami albo brzoskwinią i zawiera m.in. lekkie silikony, hydrolizowane proteiny ryżowe, biotynę, naturalne oleje w niewielkiej ilości oraz witaminę A. Odżywka dodaje moim włosom blasku, ułatwia rozczesywanie, delikatnie wygładza i jako jedną z niewielu mogę używać też na suche włosy. Zwykle takie odżywki robią mi strączki jak makaron, a ta po prostu „uklepuje” odstające włoski i je odświeża.
Tylko co bardzo ważne – trzeba pamiętać o wstrząśnięciu przed użyciem, bo inaczej pół produktu będzie Wam sklejać włosy, a później nie będzie robić nic. Te fazy trzeba połączyć właśnie poprzez wstrząśnięcie. Przy okazji jeśli macie cienkie włosy, to możecie spróbować psikać nią najpierw na szczotkę. Wówczas też działa, ale będzie jeszcze lżejsza.
Nożyczki z Rossmanna
A jak zahaczyliśmy wcześniej o obcinanie włosów, to chcę polecić coś na „granicy” polecenia i nie… Czyli takie nożyczki z Rossmanna. I ehh… Z jednej strony polecam mieć coś takiego, bo czasem widzimy rozdwojone końce i można je od razu uciąć. Sama mam te nożyczki już ponad pół roku i wiem, że mi nie zaszkodziły, bo miałam badane włosy i końcówki wyglądały bardzo dobrze, ALE jeśli możecie pozwolić sobie na coś lepszego, to na pewno warto.
Moje włosy są cieniutkie, obcinam dosłownie same końcówki, więc dają radę, ale im grubsze włosy, tym pewnie gorzej się sprawdzą. W każdym razie na pewno lepiej mieć takie nożyczki i używać ich tylko do włosów, niż ciąć je byle czym. Tępe ostrza mogą niestety miażdżyć i urywać końcówki.
Tak więc to nie jest idealne rozwiązanie, ale lepsze, niż nożyczki do papieru.
beBio
A skoro już zaczepiliśmy się tego tematu, to jeszcze w nim zostańmy, bo kolejny świetny kosmetyk w dobrej cenie to maska glinkowa do skóry głowy od beBio. To działa jak peeling… Wyjątkowo skuteczny peeling! Jak pewnie wiecie, mam ŁZS czyli łojotokowe zapalenie skóry głowy. To wiążę się z tym, że często swędzi mnie skóra, włosy szybko się przetłuszczają, a w gorszych sytuacjach powstaje łupież tłusty a nawet rany. Ogólnie – nic fajnego. I ciężko znaleźć kosmetyki, które mi pasują…
A ta maska pasuje i to bardzo! W jej składzie znajduje się m.in. wspomniana glinka, ekstrakt z rozmarynu, lnu i szałwii oraz kompleks nawilżający. W praktyce produkt pomaga mi oczyścić skórę głowy, ogranicza swędzenie, odświeża i wyraźnie zmniejsza przetłuszczanie. Przy nim moje włosy mogłyby pewnie wytrzymać bez mycia nawet i 3 dni. A myję codziennie, więc to jest znacząca różnica.
Mimo wszystko nie przetrzymuję skóry, bo to mit, że dzięki temu się reguluje – wręcz przeciwnie. Jeśli na siłę wydłużamy czas między myciem, to mikroorganizmy szaleją i sytuacja tylko się pogarsza. Skóra potrzebuje codziennie – więc jest codziennie. I jestem ciekawa jak często Wy myjecie włosy. Pewnie będę zazdrościć.
Eveline Cosmetics
Przejdźmy do pielęgnacji twarzy. Mam tutaj fajną nowość, czyli tonik od Eveline Cosmetics. W jego składzie znajdziemy 3 źródła witaminy C – dwie, stabilne pochodne, oraz ekstrakt z aceroli. Do tego odrobina niacynamidu, pantenol i wyciąg z awokado. I niby tylko tonik, ale sprawdzi się w wielu przypadkach. Np. jeśli chcecie podbić efekt glass skin, to rozświetla skórę i delikatnie poprawia jej koloryt.
Jeśli zależy Wam na podbiciu działania kremu z filtrem, to też jest super, bo wszystkie wymienione wcześniej składniki potrafią podbić jego działanie. Same filtrami nie są, ale działają antyoksydacyjnie i ograniczają powstawanie przebarwień. A jeśli macie skórę tłustą i skłonną do uczucia obciążenia, to taki tonik możecie zastosować jako
serum – też da radę. Jest leciutki ale skuteczny. Przypomina mi bardzo esencję z maseczek w płachcie.
→Więcej kosmetycznych inspiracji od Eveline Cosmetics!
Może kojarzycie, że podobnie było też w przypadku różowego toniku. On jednak zawierał kompleks z peptydami miedziowymi i kwasem hialuronowym. Różowy lepiej nawilża i delikatnie wygładza, a ten nowy rozświetla. Oba jednak potrafią wesprzeć skórę z przebarwieniami po wypryskach, czyli z takimi świeżymi, różowymi plamkami. Chociaż wydaje się, że na takie przypadki witamina C jest lepsza, to peptyd miedziowy też wspiera regenerację i potrafi wyciszyć takie zmiany. Oba toniki są świetną bazą pod resztę pielęgnacji i za takie pieniądze nie kojarzę lepszych.
1. Pokażę Wam też co zamówiłam sobie ostatnio w ich sklepie internetowym! Wrzuciłam do koszyka mnóstwo kosmetyków i jeszcze dostałam kilka gratisów.
2. Zrobiłam też ostatnio zakupy w sklepie internetowym, pokażę Wam ile produktów udało mi się kupić za około 200zł.
3. Jeśli planujecie większe zakupy, to warto jeszcze zajrzeć do ich sklepu internetowego. Pokażę Wam co ostatnio sama zamówiłam.
Swoją drogą dostałam ostatnio 200zł na zakupy w ich sklepie internetowym i taak się obkupiłam! Miałam wrażenie, że wrzucam te produkty do koszyka i wrzucam, a ciągle nie dobijam do tych dwóch stówek. Jeszcze dostałam kilka gratisów.
Np. zamówiłam sobie brązowy tusz do rzęs– bo szczerze, to jest najlepszy tusz jaki miałam. To moje czwarte albo piąte opakowanie, bo jest prześliczny, nie szczypią mnie po nim oczy, nie osypuje mi się i nie rozmazuje. No uwielbiam go i przy moich jasnych włosach wygląda dużo lepiej, niż czarne.
I sam był w promocji, a dostałam do niego jako gratis kredkę wodoodporną w wybranym kolorze. Je akurat też uwielbiam, bo są mięciutkie, mocno napigmentowane i baaardzo trwałe. Cały czas je noszę. Tylko mało osób wie, że je się temperuje, więc jak coś, to daję znać, żebyście nie próbowali ich wykręcać. Pewnie i tak parę osób będzie miało minę zdziwonego pikachu, że one nie są automatyczne.
Poza tym wybrałam tam sobie tonik, piankę dla męża, jakąś bazę pod cienie, odżywki do włosów, maseczki do twarzy, pomadkę, olejek do ust i jeszcze jakieś tam rzeczy i dodatkowo dostałam serum. Za trochę ponad 200zł <bo nie wykalkulowałam co do złotówki> uzupełniłam sobie 3/4 kosmetyczki makijażowej i pielęgnacyjnej. Naprawdę sprawdzajcie sklepy producentów, bo to się bardzo opłaca!
Perfumy Pani Walewska Sweet Romance
Obiecałam, że będą też tanie i piękne perfumy. I nie uwierzycie chyba, że prawdziwą perełkę można znaleźć za ok. 25zł. Nawet w Biedronce. Mowa o Pani Walewska Sweet Romance. Wiem, że marka kojarzy się ze starszymi paniami, ale dajcie temu zapachowi szansę! Jest po prostu śliczny. Czuję w nim głównie grapefruita i coś jak świeże pranie. Pachnie czysto, dziewczęco i drogo! Na mojej skórze i ciuchach utrzymuje się bardzo długo, szczególnie jak na tak świeży zapach. Jest też wyczuwalny przez otoczenie i daje efekt jakbyście mieli na sobie nowe ciuchy i dopiero wyszli spod prysznica.
Jeśli kojarzycie te perfumy (Amor Amor) to one są w bardzo podobnym klimacie. To nie są klony, ale jest duża szansa, że jeśli je lubicie, to te różowe też Wam się spodobają. Moim zdaniem tańsze są nawet lepsze i utrzymują się na mnie dłużej, ale to akurat kwestia indywidualna. Jeśli chodzi o inne zapachy Pani Walewskiej, to też warto powąchać, aczkolwiek one są już zdecydowanie bardziej retro. Mogę polecić jeszcze białe, jeśli szukacie zapachu typowego mydła. Dosłownie takiego białego mydła w kostce. To te są identyczne. Ale wciąż jakość jak za około dwie dyszki, to jest kosmos.
Ziaja
Myślę, też że w tym sezonie przydadzą się jeszcze dobre kremy do rąk i na pewno mogę polecić Ziaja Naturalnie Pielęgnujemy. Skład jest dość prosty, bo to głównie emolienty – w tym olej rzepakowy czy trochę masła shea i nawilżająca gliceryna. Jest jednak na tyle dobrze skomponowany, że od razu pozostawia skórę aksamitną w dotyku.
Jakbyśmy mieli takie leciutkie, kremowe rękawiczki ochronne, ale przy tym nie jest uciążliwy. Ja np. nie cierpię jak kremy wydają się mokre, a ten taki na szczęście nie jest.
Cien Lidl
Natomiast jeśli potrzebujecie czegoś cięższego, regenerującego np. jako produkt na noc, to świetny jest Cien z Lidla. On jest akurat bardzo treściwy. I jak popatrzycie na skład, to wydaje się, że tam niemal nic nie ma… A jest wystarczająco, szczególnie dla tych bardzo szorstkich dłoni.
Mamy w nim nawilżającą glicerynę oraz sporo kwasów tłuszczowych, czy emolientów, które wspierają barierę hydrolipidową. Krem nie jest perfumowany ani barwiony – sam konkret. Z tego co wiem, to lubią po niego sięgać starsze osoby, bo dojrzała skóra często lubi się z takimi niemal maściowymi formułami.
Balea
A do takiej jesienno-zimowej torebki przyda się jeszcze ochronna pomadka do ust. Ostatnio ciężko znaleźć coś dobrego, szczególnie w sztyfcie! Obraziłam się na Isanę, bo większość zaczęła robić się jak świeczka, a klasyczna Alterra trochę mi się znudziła, więc kupiłam Balea Happy Vibes. I ona jest jak te Isany ale sprzed paru lat. Dosłownie jakby wyjechały z tej samej fabryki. Pomadka łatwo się rozprowadza na ustach a jej zapach przypomina gumę balonową.
W składzie znajdziemy przede wszystkim naturalne oleje i masła roślinne oraz wosk pszczeli. Tak więc to typowa pomadka żeby ochronić usta przed mrozem. Dokładnie tego szukałam… A po drodze trafiło się parę pomadkowych wpadek blee.
Opaska do włosów
Za to z kolejnych fajnych rzeczy… Opaska. Kiedy ją założyłam, mąż powiedział „wyglądasz jak pieróg”. Więc możemy powiedzieć, że to diadem pierogowej księżniczki. A to tylko jedna z zalet! Opaska jest w całości pokryta materiałem i tego właśnie szukałam! Zawsze nosiłam klasyczne opaski, które albo miały nieprzyjemne ząbki, albo klejone zakończenia, które szybko psuły się pod wpływem wody.
A ta jest dostosowana do używania podczas pielęgnacji, więc nic się z nią nie dzieje. Wiem, że są jeszcze takie opaski, które się przekłada przez głowę, ale mi w nich akurat niewygodnie, więc daję znać, że w Rossmannie jest jakaś alternatywa. No i halo, kto nie lubi pierogów…
A Wy znaleźliście ostatnio jakie tanie perełki? Czekam na Wasze komentarze!
A kto ma skórę, łapka w górę! Dziś się z Wami żegnam, buziaki paaa!
Śledź Krainę Składów na YouTube, Instagramie, TikToku i Facebooku!