Zapychanie – 5 częstych błędów oczyszczania

Coraz częściej słyszę, jak ktoś mówi, że jego skóra „zapycha się od wszystkiego”.
Albo, że „zapycha się sama” – i wiecie co? Trochę w tym prawdy jest.
Wytłumaczę Wam dlaczego pojawia się zapychanie i jak można to naprawić.

O samym zapychaniu i tym co zapycha, jest już osobny film na kanale. Dziś skupimy się na czymś innym.
Jak wspominałam, to prawda, ze skóra może zapychać się sama i to bez względu na kosmetyki. Możecie ich nawet w ogóle nie używać, a i tak może dojść do takiej reakcji.


Dzieje się tak ponieważ za zapychanie w głównej mierze odpowiada..
nasza genetyka – czyli wielkość porów, a także skład naszego sebum.
Mówiąc wprost – zapycha nas także nasz własny łój.
W dodatku jeśli jest lepki, to często „przy okazji” zbiera wszelkie otaczające nas zanieczyszczenia. A zanieczyszczenia i łój zalegający w porach = zaskórnik.

Dlatego jeśli macie wrażenie, że „zapycha was wszystko” to najprawdopodobniej problem leży w niewłaściwym oczyszczaniu. Czasem wydaje się, że w sumie robimy wszystko ok, ale są pewne błędy, które możemy nieświadomie popełniać.
I tak, wiem, że trąbi się o tym wszędzie – że demakijaż, później mycie itd. – TAK. Ale to każdy wie, że makijaż trzeba zmyć. Przedstawię Wam błędy, które leżą troszkę głębiej.

Błąd 1. Poranne mycie buzi samą wodą.

zapychanieNiektórym to się sprawdza – nie wtrącam się w to. Ale jeśli macie problemy z zapychaniem, to tutaj musi pojawić się jakiś produkt myjący. Nawet bardzo delikatny.

To dlatego, że sama woda nie zmyje zanieczyszczeń tłuszczowych. Nie poradzi sobie tak dobrze z problematycznym łojem czy resztkami wieczornej pielęgnacji, stąd poranne mycie to konieczność.
Jeśli chcecie, możecie mieć do tego nawet specjalny, delikatniejszy produkt.

W tej roli świetnie sprawdzają się pianki.
Z takich nowszych, chciałabym polecić te z Bielendy. Używam brzoskwiniowej i jest bardzo przyjemna, delikatna (bez cb) i nie zostawia żadnej „powłoczki” po myciu. Przez to też nie jest zbyt nawilżająca, ale no nie taka jest jej rola. Ona ma delikatnie myć i to właśnie robi (nie zawierają cocamidopropyl betaine)

Kolejna propozycja to żel z 4organic, w tej konkretnie wersji.


Jest bardzo delikatny, odpowiedni nawet dla alergików.
Żel zawiera delikatne substancje myjące i troszkę aloesu, nie ma żadnego zapachu.
Produkt tani, dobry i wydajny.

Błąd 2. – oleje do demakijażu.

Ten problem polega na tym, że trądzik i zaskórniki nie za bardzo lubią się z czystymi olejami, ponieważ są dość trudne do zmycia. Im więcej resztek tego oleju zostaje, tym gorzej.

Jeśli zdarza Wam się spieszyć przed snem, albo często macie dzień leniuszka, to lepiej postawcie na mleczko do demakijażu lub jakiś płyn micelarny.

Bardzo fajnym rozwiązaniem są jeszcze specjalne olejki, które od razu zawierają substancję emulgującą (tzw. olejki hydrofilowe lub olejki myjące). Dzięki temu korzystacie z zalet olejów, ale nie ma problemu z ich właściwym zmyciem.
Przykładowe olejki tego typu to Lirene lub Polny Warkocz (są wydajne)


Błąd 3. – wieczorne mycie samą pianką.

Nie zrozumcie mnie źle, pianki są super, też je lubię. Problem jednak leży w tym, że dużo osób, które nie wykonują makijażu, polega na samej piance przy wieczornym oczyszczaniu. Czasem to za mało.
Pianki są delikatne, bardziej rozcieńczone.

Nawet jeśli nie wykonujemy makijażu, to może okazać się, że nasza skóra wieczorem i tak potrzebuje dwuetapowego oczyszczania.
Wtedy przyda się jakiś płyn micelarny, a dopiero później żel albo pianka. Mała rzecz, a po sobie wiem, ze potrafi robić duuużą różnicę!
Możecie też wypróbować żele stworzonych typowo pod problemy z zaskórnikami np.
Duetus (21zł) *propoozycja naturalna
CeraVe *typowy dermokosmetyk
albo bielenda Professional z serii sebio derm ( *bardzo skuteczny z kompleksem antybakteryjnym ale zawiera tea)

Bład 4. – brak regularności

Główny problem z zaskórnikami jest taki, że nie da się ich „od tak sobie” pozbyć. Łój jest ciągle produkowany, ciągle mamy styczność z zanieczyszczeniami, stąd bardzo ważna jest regularność w naszej pielęgnacji. Nie tylko jeśli chodzi o mycie, ale także wykonywanie maseczek glinkowych czy peelingów.


Takie maseczki glinkowe możecie wykonać sami mieszając glinkę, najlepiej zieloną, z wodą lub hydrolatem. Taki protip – jeśli musicie zużyć szybciej jakieś serum czy krem, to także możecie je dodać do takiej mieszanki.
Z gotowych maseczek oczyszczających sama uwielbiam Duetus (8zł). Dodatkowo zawiera kwas salicylowy, który „rozpuszcza łój”.*glinkom nie wolno pozwolić zaschnąć!


I teraz ważna uwaga – takie maseczki warto robić regularnie, a nie dopiero wtedy, gdy pory już są pozapychane. Właśnie o to chodzi, aby zanieczyszczenia się tam nie kumulowały.
Na początek raz w tygodniu będzie ok. Fajnie jeśli to jest w inny dzień niż peeling.
I no właśnie, peeling.

Błąd 5. Za dużo peelingu!

Często oczyszczanie cery ze skłonnością do zapychania, kojarzy się właśnie z peelingami chemicznymi, do tego serum czy tonik z kwasami, no ciągłe złuszczanie.


I właśnie to taka pułapka. Oczyszczanie nie musi być mocne aby było skuteczne. Przy nadużywaniu substancji złuszczających może dojść do wysypów, które często mylone są z zapychaniem.

W rzeczywistości skóra nie jest zapchana, tylko został zaburzony jej naturalny proces złuszczania.
Jeśli macie podejrzenie, że stało się tak w Waszym przypadku, to dajcie skórze tak zwyczajnie odpocząć.


Jeśli macie skórę genetycznie skłonną do zaskórników, to nawet przy świetnej pielęgnacji, jedynie ograniczamy ich powstawanie. Nie da się ich wyciągnąć „raz a porządnie”, tylko trzeba ich pilnować.
Przy problematycznych cerach nie ma drogi na skróty, dlatego bardzo ważna jest wytrwałość i cierpliwość. Ważny jest każdy etap naszej pielęgnacji.
Ale jak znajdę jakąś drogę na skróty to na pewno dam Wam znać.
Jeśli film Wam się spodobał pamietajcie o łapce w górę
Dziś się z Wami zegnam, buziaki paa

Pierwsza to pyłek Nacomi. Uwielbiam ten produkt. Trochę dziwnie się go używa, bo wysypujemy ten pyłek na dłoń, dodajemy troszkę wody i mieszamy na dłoni do powstania żelu. Wbrew pozom to się szybko robi więc spokojnie.
Moja ulubiona to wersja różowa, jest najdelikatniejsza. Ma intensywny zapach ale później go nie czuć.
Pyłek zawiera np. baaardzo delikatną substancję myjącą, mikę, skrobię kukurydzianą, troszkę glinki czy niacynamid.

Jego najważniejszą (dla mnie) cechą jest fakt, że jest delikatny, a po zmyciu nie zostawia żadnej powłoczki. Ani tłustej, ani nawilżenia – po prostu macie przyjemnie czystą buzię.