Witajcie w Krainie Składów!
Jesteście gotowi na trochę narzekania, ale i fajnych produktów?
Ponownie postanowiłam wziąć na warsztat popularne kosmetyki, za którymi nie przepadam, a przy okazji podpowiem czym można je zastąpić.
Oczywiście jeśli Wam się te produkty sprawdzają, to nie musicie ich zmieniać. Moje marudzenie nie ma wpływu na ich działanie.
Nie przedłużajmy i zaczynajmy!
Srebro koloidalne
Wiem, że wiele osób z trądzikiem, używa takiego srebra zamiast toniku. To dlatego, że produkt ma silne właściwości przeciwbakteryjne, a do tego skutecznie matuje. Nie jest to jednak dobre rozwiązanie, a na pewno nie na dłuższą metę.
Na naszej skórze, żyje w harmonii mnóstwo różnorodnych bakterii. To nie jest tak, że bakterie są tylko złe i powodują trądzik. Wręcz przeciwnie, bo dbają też np. o odporność naszej skóry,
Srebro koloidalne potrafi tę harmonię zniszczyć. Nie tylko może „wyjałowić” skórę, ale też uszkadzać barierę hydrolipidową.
Może być tak, że z czasem skóra stanie się dużo wrażliwsza czy bardziej sucha. A do tego czytałam, że taki tonik baaardzo nie lubi wystawiania na słońce.
Tak więc naprawdę, tu trzeba uważać.
Proponowane produkty
Albo po prostu podejść do tematu bezpieczniej, milej i delikatniej. Mam tutaj do zaproponowania bardzo przyjemny tonik antybakteryjny z OnlyBio (17zł/300ml).
Oczywiście nie będzie miał aż tak silnego działania antybakteryjnego, ale ma za to dodatkowe właściwości pielęgnujące.
Bazuje na hydrolacie z białej herbaty, zawiera też np.regulujący niacynamid czy bogatą w witaminy kombuchę.
Ten tonik też ma działanie przeciwzaskórnikowe, a do tego reguluje wydzielanie łoju. Sprawdza się też na plecy i jest świetną propozycją szczególnie dla nastolatków.
Drugi produkt, za którym nie przepadam, to Witamina C w proszku od The Ordinary (26zł/20g).
I zanim ktoś powie „ale przecież wiele firm ma taką witaminę C! Można sobie kupić w każdym sklepie z półproduktami”, to od razu odpowiem – tak. ALE tutaj trzeba brać pod uwagę także cały kontekst.
The Ordinary to taka marka, którą poleca się w każdej grupie o pielęgnacji, na każdym kroku. Są to produkty tanie i mega popularne, przez co sięgają po nie nawet bardzo początkujące osoby. I niestety to takie mogą sobie zrobić krzywdę.
W tym produkcie mamy podstawową formę witaminy C, czyli kwas askorbinowy. Niestety jest ona najmniej stabilna i często podrażnia. A do tego zwróciłam uwagę na to, że mało stron podaje instrukcję, jak obchodzić się z tym produktem.
No po prostu „wymieszaj niewielką ilość z kremem’. Niewielką ilość czyli jaką? I na jakąś ilość kremu?
Proporcje i stężenia są przecież bardzo ważne, szczególnie jeśli mowa o substancjach aktywnych.
Ale już nawet odbiegając od bezpieczeństwa i stosowania, to przyznam, że nie lubię tej formy witaminy C. Co prawda jest ona bardzo skuteczna na przebarwienia, ale z drugiej strony najczęściej podrażnia, szczypie, jest niestabilna, łatwo się psuje i czasem kiepsko reaguje z porami.
Dlatego w mojej ocenie cały produkt odpada i kompletnie mi się nie podoba. I tak szczerze, to wychodzi drogo.
Dlatego wolę zaproponować jakieś serum. Łatwiejsze w stosowaniu, bezpieczniejsze, ze stabilniejszą formą witaminy C i z o wiele mniejszą szansą, że podrażni.
O produktach z witaminą C mam cały odcinek, więc tutaj polecę na szybko serum z Miya (45zł/30ml).
Zawiera witaminę C w formie SAP, którą szczególnie lubią cery trądzikowe. Do tego ma w składzie jeszcze inulinę, czyli wspierający odporność prebiotyk.
A jeśli bardzo Wam zależy aby forma witaminy była taka, jak w proszku, to możecie spróbować serum z Nacomi Next Level (30zł/30ml).
Zawiera aż 3 formy witaminy C, a do tego odrobinę oleju z owoców dzikiej róży, który też jest naturalnym źródłem tej witaminy.
Cetaphil
Przechodzimy do kolejnego produktu Emulsja micelarna Cetaphil (50zł/250ml).
Tego produktu nie lubię zarówno w praktyce, jak i trochę przez całą jego otoczkę. Już wyjaśniam.
Ja z tym produktem miałam styczność przez dermatologa. Powiedział, żeby nie używać tego z wodą, tylko wycierać w płatek kosmetyczny. No i jak się domyślacie, to nie najlepiej zadziałało na trądzik.
Według mnie ten produkt po prostu nie spełnia swojej funkcji. Nie czuję, żeby w ogóle mył. On jakby wszystko rozmazuje…? I to nawet użyty poprawnie, z wodą itd. Wciąż mi się nie sprawdzał.
Moja buzia po nim wydawała się zmęczona i niedoczyszczona… Co też szybko udowadniały pozapychane pory.
Fakt, że to delikatna emulsja, ale ja czułam jakbym próbowała się umyć mlecznym tonikiem. Zero uczucia czystej buzi. To nie jest więc produkt dla mnie, ale rozumiem, że np. przy bardzo wrażliwych cerach może się sprawdzać. Mi jednak polecono go przy trądziku i do tego się odnoszę.
Proponowane produkty
Uważam, że lepsze, typowo „dermatologiczne” emulsje do mycia ma np. marka cerave (48zł/236ml).
Ten produkt zawiera chociażby ceramidy i cholesterol, które będą lepszym rozwiązaniem dla skóry z naruszoną barierą hydrolipidową.
Bielenda professional też ma od niedawna w ofercie taki kremowy produkt myjący. Jego zaletą jest to, że skupia się na wspieraniu mikrobiomu (50zł/175g).
To wyjątkowo kojąca emulsja i sama używam jej do porannego mycia, sprawdza się do tego świetnie, ale jest dość specyficzna, jak mycie się maseczką. Taki lepszy cetaphil, bo też nie podrażnia, ale czuć, że myje i łagodzi.
A jeśli miałabym wybrać coś dla cery typowo trądzikowej, to również postawiłabym na żel tej marki ale z kompleksem antybakteryjnym (50zł/190g).
Zawiera np. olejek z drzewa herbacianego, niacynamid czy kwas salicylowy. I faktycznie po myciu trądzik wydawał się wręcz „chować”. Efekt był chwilowy, ale zawsze coś.
Bardzo dobrze zmywał też resztki kremu z filtrem. To jeden z najlepszych żeli antybakteryjnych jakie miałam i w ogóle mnie nie podrażnił. (zawiera TEA!)
Jeśli jednak wolicie naturalniejsze rozwiązania, to dobrą opcją jest Duetus (20zł/150ml).
Albo np. sylveco, który zawiera aż 2% kwasu salicylowego. Tego osobiście nie używałam ze względu na rumianek, ale miałam wersję z tymiankiem (23zł/150ml).
Oczywiście wymienione produkty należy zmyć z buzi wodą.
A dlaczego cetaphil polecano zostawić na skórze? Ponieważ tam substancji myjącej jest niewiele, a w składzie przeważa alkohol tłuszczowy, który jest emolientem.
A jeśli wpis Wam się spodobał, to będzie mi bardzo miło, jak podzielicie się nim w swoich social mediach, dziś się z Wami żegnam, buziaki paa!