Lidl, Rossmann, Natura – TANIE kosmetyki! (5/10/15zł)

Witajcie w Krainie Składów i kolejnym wpisie z serii 5,10,15, gdzie pokazuję Wam tanie i ciekawe produkty do pielęgnacji! Uwielbiam wyłapywać tanie perełki i udowadniać, że dobra pielęgnacja wcale nie musi być droga!

Zapraszam!

Pomadki SPF – drogeria Natura

Na początek coś, co sama jeszcze testuje, ale tak mnie ucieszyło, ze muszę Wam to pokazać. Są to pomadki z SPF 25 i 30 z drogerii Natura.

Od razu wzięłam dwie wersje. Ta różana delikatnie barwi usta. Ma też lekko różany zapach i posmak. Bardziej neutralna jest wersja z awokado, ale ma za to troszkę niższy SPF.

Obie bazują na oleju rycynowym, wosku pszczelim i lanolinie. Nie są więc wegańskie, ale należą do produktów z dużą zawartością substancji naturalnych. W pomadkach znajdziemy również filtr starszej generacji, od którego stosowania powoli się odchodzi, ale wiecie co – w droższych produktach też ten składnik występuje, a tutaj chociaż mamy jako bazę oleje i masła roślinne a nie parafinę, więc te pomadki pod tym względem „wygrywają” z wieloma produktami.

Sama parafina nie jest dla ust szkodliwa. Jest neutralna, ale nieeklogiczna ponieważ to pochodna ropy naftowej. Pomaga ona utrzymać nawilżenie, ale sama z siebie nie nawilża, dlatego czasem możemy usłyszeć, że parafina ma działanie „pośrednio nawilżające”.

Sama wolę wybierać kosmetyki bazujące na masłach i olejach roślinnych bo te niosą dodatkowe korzyści, dlatego ucieszyłam się, kiedy znalazłam takie produkty

Miałam trochę pomadek z SPF ale te póki co sprawdzają mi się najlepiej. Przede wszystkim nie „dają basenem”, tylko maja zwykłe pielęgnacyjne zapachy. Do tego nie są aż takie lepkie jak inne testowane, mają naturalną bazę, a ich posmak mi nie przeszkadza. Przez to, że nie są parafinowe, to nie smakują jak świeczka.

To nie są najlepsze pomadki z SPF ale na pewno są godne uwagi nawet ze względu na cenę. Każda ochrona jest lepsza niż żadna.

Antyperspirant Cien – Sklep Lidl

Kolejna perełka to antyperspirant Cien z Lidla. Występuje w wersji różowej i zielonej,

ale według mnie lepsza jest różowa. Nie pod względem działania czy składu, a po prostu zapachu. Zielony potrafi śmierdzioszkać chwastami, ale jeśli chodzi o skuteczność, to u mnie sprawdza się świetnie.

Co ważne – jest to antyperspirant a nie dezodorant, w związku z czym zawiera sole aluminium.

Tak, tak dezodorant i antyperspirant to różne produkty!

W skrócie – dezodorant maskuje zapach

a antyperspirant blokuje wydzielanie potu dzięki solom aluminium.

Czy soli aluminium należy się bać? Badania pokazują, że nie. Po pierwsze sole aluminium nie wchłaniają się tak łatwo, a po drugie nawet na logikę – wydzielanie potu jest „do zewnątrz’. Substancja jest więc siłą rzeczy jakby wypychana przez skórę, stąd jej wędrówki w głąb organizmu to no… No ciężko! 😀 Oczywiście mówię tutaj w uproszczonej wersji ale jeśli chcecie abym rozwinęła temat to dajcie znać!

Jeśli jednak stanowczo nie chcecie używać soli aluminium – też ok! Szanuję Wasze poglądy! Dlatego wspomnę, że w ofercie jest też całkiem fajny dezodorant, to ten z niebieską nakrętką.

Szczotka do czyszczenia szczotek?!

Ale przejdźmy do kolejnej propozycji bo chcę opowiedzieć Wam nie tylko o kosmetykach, ale i gadżetach. Np. fajna jest taka szczotka? do czyszczenia szczotek.

Serio.

To przydatne narzędzie, które znacznie usprawnia usuwanie włosów i kurzu. Oczywiście szczotki i tak trzeba myć, ale taki gadżet znacznie ułatwi przygotowanie.

Przyrząd ma dwie strony – szerszą plastikową i węższą z drucikami ze stali nierdzewnej.

Ta druga strona jest lekko ostra, ale igiełki są na tyle elastyczne, że nie zdarzyło mi się aby w jakiś sposób uszkodziły szczotkę. No ale i tak trzeba pamiętać aby mieć tutaj jakieś wyczucie, a nie wydzierać wszystkiego na siłę.

W razie jakbyście mieli problem ze znalezieniem, to zwykle w Rossmannie ten przyrząd leży pod szczotkami do włosów.

I jeszcze taka rada! Lepiej trzymać szczotki w jakiejś szafce czy szufladzie a nie na wierzchu. Kurz, który zbiera się przy nasadzie włosia jest najciężej usunąć i lepiej jednak zapobiegać niż się później męczyć.

A przechodząc do kolejnego produktu, to coś, na co troszkę trzeba zapolować, bo często jest w Lidlu w świetnej cenie. A chodzi o żel aloesowy Yumi!

Już kilka razy uratował mi skórę!

Świetnie koi i odświeża, dlatego używałam go już na kilka różnych sposobów – czasem rozrabiałam go z tonikiem i używałam jako wcierki do skóry głowy,

używałam go pod krem lub balsam żeby podbić efekt nawilżenia,

przydał mi się przy pogryzieniu przez komary

smaruję nim też drobne otarcia czy siniaki. Ciągle jest potrzebny!

Bardzo podoba mi się, że produkt jest wzbogacony ekstraktami, szczególnie owocowymi. Np. z truskawki, brzoskwini, jabłka czy maliny. To zawsze dodatkowa porcja witamin i substancji nawilżających!

Sam aloes nie bez powodu jest taki popularny. Publikacje naukowe na jego temat czytałam jedną po drugiej i nie mogłam nadziwić się jak bardzo wartościowy jest ten składnik!

Dowiedziałam się np. że aloes ma delikatne działanie przeciwbakteryjne i przeciwzapalne ponieważ zawiera taki „naturalny kwas salicylowy” (Lupeol).

Dodatkowo roślina jest bogata w aminokwasy. Te z kolei np. dbają o barierę hydrolipidową i działają przeciwzmarszczkowo.

Do tego dochodzą jeszcze nawilżające cukry, witaminy, enzymy i wiele więcej! Mówi się nawet o ponad 250 składnikach aktywnych! Dlatego właśnie producenci tak chętnie sięgają po aloes.

A jeśli chcecie abym ja chętniej tworzyła wpisy o tanich perełkach, to będziemi miło jak odwiedzicie nasze postałe social media! Dziś się z Wami żegnam, buziaki paaa!