Filtr SPF – tych NIE WARTO kupić! (Rossmann, Lidl, Hebe)

Szukasz SPF do twarzy? Tych NIE WARTO kupić! Krem z filtrem to trudny wybór szczególnie dla cery tłustej, dlatego warto wiedzieć jakich unikać

Witajcie w Krainie Składów! Porozmawiajmy o kremach z filtrem, ale tym razem inaczej, bo powiem Wam których lepiej unikać a także jak poradzić sobie z niektórymi problemami przy ich stosowaniu! Tylko na wstępie MUSZĘ coś zaznaczyć. Jeśli w tym filmie pojawi się krem, który lubicie, to się nie przejmujcie. Możecie totalnie olać moją krytykę i stosować dalej. Najważniejsze jest żebyście stosowali jakikolwiek filtr, a po drugie nasze skóry tak bardzo się różnią, że nie ma co się przejmować jeśli coś skrytykuje a u Was działa.
Dobra, do rzeczy!


Bielenda


Jako pierwsze muszę wymienić bazy z filtrem od Bielendy. Wiem, że wiele osób się na nie skusiło… i zawiodło.

35zł/30ml
35zł/30ml

Bo po składzie zapowiadały się naprawdę dobrze! Jednak jak wiemy, skład to tylko wskazówka, a nie wyrocznia. Mnie np. zachęciła trehaloza, bo uwielbiam ten składnik. + zapowiadały się na lekkie. Taa… To była masakra. Tłuste, świecące, lepiące, bielące i jeszcze rolowały się jak szalone! Można je zdrapać bo taką robią szpachlę… Oczywiście mówię tutaj o ilości 4-5 pompek, bo żeby krem chronił w deklarowanym stopniu, to musi być też nałożony w odpowiedniej ilości. W przypadku tych baz to bardzo trudne, bo wszystko wręcz spływa i samo odpada. Ble.

ALE! Jeśli chcecie użyć tego malutko, na swój SPF tylko żeby dodatkowo wygładzić skórę, to da radę! Jako baza – ok. Jako samodzielny filtr – nie dla mnie.
Offtopowo trochę mnie rozczarowała ta seria poza bazami. Mają też rozjaśniacz do podkładu i bardzo mi na nim zależało bo kolor nawet pasował mi jako podkład… Ehh nic z tego. Mogłam go nakładać w nieskończoność bo znikał. Szkoda, bo odcień piękny.

Ogólnie jeśli rolują Wam się kremy z filtrem, to warto sprawdzić czy np. to nie jest wina pielęgnacji pod spodem, albooo czy nie odczekaliście za krótko między aplikacją kremu a makijażem. Czasem też to wina za dużej porcji filtra, bo sporo osób odmierza ją na dwa palce, a w przypadku gęstszych produktów to często za dużo. Więc zanim wyrzucicie czy oddacie swojego SPFa, wykluczcie też inne opcje.


Revox


35zł/30ml

Drugi krem, z którym jest aktualnie mmm taka nie za fajna sytuacja, to Revox. Ja go ogólnie nawet lubię i nie sprawiał mi większych problemów poza tym, że był… Mokry. Nie że tłusty. On był po prostu ciągle wilgotny i przez to miałam odruch wycierania buzi.

Maciek też go testował i u niego to już w ogóle ten krem nie przeszedł. W ciągu dnia trzeba było go zmyć bo potwornie szczypał w oczy i wręcz płynął. Ale wiem, że dużo osób go lubi, rozumiem też dlaczego, bo w sumie tak jak mówiłam – mi się nieźle sprawdzał… Alee no jest wokół niego drama. Chodzi o to, że… No w skrócie – ktoś napisał do nich maila żeby zapytać o PPD, bo ma UVA w kółku więc może mają dokładną wartość. Na co oni odpowiedzieli coś w stylu „my to w sumie nie wiemy, daliśmy kółko bo w unii tak wymagają.” … Aha. Ok. W ten sposób.

Właśnie przez to ludzie zaczęli podważać skuteczność tego filtra i mu nie ufają. Nie ma co się dziwić, ale moim zdaniem jeśli to jest krem, który Wam bardzo pasuje, lubicie go, nie obchodzi Was to PPD bo ogólnie macie problem z dobraniem produktu to go używajcie! Mam nadzieję, że ta sprawa się wyjaśni, ale mój ulubiony SPF też nie ma określonego PPD, nie ma UVA w kółku, ale jest super na co dzień i nie chcę z niego rezygnować bo w końcu nakładam jakiś filtr z przyjemnością. Tu już każdy musi sobie sam oszacować czy warto.


Alterra


17,50zł/75ml

Następny… Alterra. I ja go generalnie polecam ALE tylko w konkretnym przypadku: czyli kiedy nie macie innego wyjścia a bardzo chcecie filtr mineralny. On jest cały rok w Rossmannie i to jego największa zaleta. Niestety poza tym to taki „stary”, mineralny filtr. Czyli bieli, jest tępy, strasznie ciężki i potwornie tłusty. Jeśli ktoś go kupił jako swój pierwszy SPF, to współczuję bo mógł się potwornie zniechęcić… Ja go używałam z 5 lat temu bo nie było nic innego i pamiętam jak bardzo mnie irytował. Ale może ktoś go polubi bo naturalny, nie wiem.

Tu warto powiedzieć co zrobić jeśli mamy problem ze świecącymi filtrami. Przede wszystkim, jeśli wyświeca nam się nawet zwykły krem, to nie oczekujmy cudów po SPF. Czasem jedyne wyjście to pudrowanie. Ja akurat polecam pudry ryżowe bez talku. Czasem można też znaleźć pudry mineralne, które dodatkowo mają jakiś niski SPF i też sprawdzają się super.


Cien z Lidla


Następny filtr to trochę trudniejszy temat, bo chodzi o SPF Cien z lidla. Jest tanio? Jest tanio. Jest dobrze?… Jest tanio. Nie zrozumcie mnie źle – każda ochrona się liczy i jak na krem z marketu jest ok. No właśnie. JAK NA KREM Z MARKETU. Osobiście kupiłabym go tylko jeśli naprawdę, naprawdę nie miałabym innej opcji i żadnej drogerii w okolicy. Do ciała takie filtry są według mnie w porządku, jednak do twarzy… Meh. To są takie kremy starego typu. Wiecie, ciężkie, brudzące, tłuste… Po moich przejściach z trądzikiem trzymam się od takich z daleka. Polecam traktować jako opcję awaryjną.

→Najlepsze SPF do twarzy


Nacomi


Teraz super-kontrowersja bo… Nacomi. Tak, ten Nacomi, który kiedyś uwielbiałam. Co się stało, że już nie? Po prostu nie mogę znieść tego, że kupując go macie loterię. Albo trafi się fajny, albo zbrylony, zgrudkowany, rozwarstwiony i nie do użytku. Tak nie powinno być. Jeśli takie zjawisko jest częste, to wskazuje że coś się zadziało i ten filtr może np. nie być stabilny. Potrafię wybaczyć nieznane PPD jak przy Revox, ale nie potrafię zaakceptować niepewnej podstawowej ochrony. Jeśli filtr wygląda dziwnie, nie jest jednolity, to serio – nie mamy pewności w jakim stopniu on chroni i powinniśmy oddać go do reklamacji.

40zł/50ml

Od dłuższego czasu Nacomi mnie w ten sposób niepokoi i mam problem, bo niektóre kosmetyki są super, a znowu obok a to zepsute, a to zmieniają kolor, a to coś nie tak z formułą… I wiecie, można ich bronić „no bo to kosmetyki naturalne i mogą się różnić” – oczywiście, że tak i to się zdarza. Ale nie na taką skalę. Jest bardzo dużo firm naturalnych i im się to nie zdarza. Nie widuję ich tak często np. na grupie z pytaniami „czy ten krem jest zepsuty?”, a Nacomi już tak. Poza tym, Nacomi nie jest często AŻ tak super-naturalne żeby ich w ten sposób bronić, bo to nie są kosmetyki lepione w garażu. Jestem nimi rozczarowana, ale czekam czy coś się poprawi. Bo nie mam tutaj ani trochę radości z wytykania im takich wpadek. Zdarza się – owszem, ale chyba nie na aż taką skalę. Tu jest mi autentycznie przykro bo straciłam zaufanie.


Marka własna Rossmann


Ehh dobra, kolejny SPF. To jest krem festiwalowy z marki własnej Rossmann… I nie spotkałam się z dobrą opinią na jego temat. Nawet z neutralną… Bo ok, skład wydaje się taki „starego typu”, ale przynajmniej jest tani. Tyle, że dużo osób wspomina, że jest tłusty jak smalec czy że trafiły się w nim grudki – a jak sobie wyjaśniliśmy, takiego filtra nie powinniśmy wówczas używać.

15zł/50ml

Ja jednak wykorzystam moment i powiem Wam, że cała ta seria festiwalowa to w mojej ocenie niewypał – no poza makijażem. Ale tak: kupiłam barwione odżywki do włosów i one nie działają… Tak totalnie, nawet refleksów kolorowych nie dają mimo że mam bardzo jasne włosy. Jedyne co zrobiły to przesuszały…
Produkty do mycia są jak sprzed 10 lat, nic ciekawego… No i jeszcze te żele brokatowe.

19Zł/50ml
30zł/75g

No maruda mi się tu włącza. Bo ok, wszystko jest dla ludzi, ja też lubię jak się błyszczy i mam jakieś tam cienie do powiek z brokatem… Ale takie żele to jest dla mnie bezsensowny mikroplastik, który nawet nie jest szczególnie ładny. Bo tak, warto wiedzieć, że TO jest właśnie mikroplastik! Nie jakieś polimery z kremu, tylko brokat, włókna zagęszczające z maskar, często kępki rzęs i tego typu rzeczy – to jest mikroplastik. Nie w pielęgnacji, a częściej w makijażu.

Tylko proszę, nie wytykajcie tego ludziom, którzy tego używają. Szanujmy się, nie zaglądajmy sobie do talerzy czy kosmetyczek, po prostu bądźmy świadomi i jeśli nie musimy, to nie kupujmy bezmyślnie takich błyskotek.


Olejki do opalania


26zł/90ml

A wracając do filtrów – czyli narzekania ale w temacie – to nie polecam też olejków do opalania z np. 15, 20 SPF i ogólnie z niskimi wartościami, w przypadku, kiedy idziemy na plażę. Wiecie, że SPF nie powstrzymuje opalania tak całkowicie? Będzie ono po prostu wolniejsze. A takie „olejki do opalania” dają często złudne poczucie bezpieczeństwa. Nie ma czegoś takiego jak zdrowe opalanie na słońcu – zdrowiej wypadają samoopalacze.

W ogóle Was też bawi to, że SPFy są często sprzedawane jako produkty… do opalania? Raczej to ignoruje, bo wiemy o co chodzi, ale to jest jakiś zgrzyt. Wolę jednak określać je jako ochronne. I mimo wszystko każdy jest lepszy niż nic.

A może Wy macie jakieś kremy z filtrem, które się nie sprawdziły, ale znaleźliście coś lepszego?
Dajcie znać w komentarzu! A jeśli słuchacie uważnie, możecie zostawić też hasło #słońce – bo o te tutaj chodzi.
A kto ma skórę, łapka w górę! Buziaki paa!
Śledź Krainę Składów na YouTubeInstagramieTikToku i Facebooku!